Serhij S., 51-letni obywatel Ukrainy, został skazany na 8 lat więzienia za przygotowywanie aktów dywersji w Polsce na zlecenie rosyjskich służb. Jego działania miały obejmować planowanie podpaleń różnych obiektów we Wrocławiu.
Zatrzymanie i zarzuty
Mężczyzna został zatrzymany przez Agencję Bezpieczeństwa Wewnętrznego (ABW) w styczniu 2024 roku. W toku śledztwa prowadzonego przez Dolnośląski Wydział Zamiejscowy Prokuratury Krajowej we Wrocławiu zarzuty postawiono również czterem innym osobom.
Serhij S. jest oskarżony o przynależność do zorganizowanej grupy przestępczej zajmującej się organizowaniem aktów dywersyjnych. W wyniku działań ABW potwierdzono, że mężczyzna miał działać według instrukcji rosyjskich służb. Prawdę mówiąc, nie przyznał się do popełnienia przestępstwa.
Wyrok sądu
W jesieni 2024 roku prokuratura złożyła do sądu wniosek o skazanie S. bez przeprowadzania rozprawy, co miało umożliwić wymierzenie mu 3-letniej kary pozbawienia wolności. Wrocławski sąd jednak odrzucił ten pomysł i zarządził przeprowadzenie pełnego postępowania sądowego.
W trakcie mowy końcowej prokurator zażądał 5 lat więzienia, natomiast obrońca domagał się uniewinnienia. Ostatecznie sąd uznał Serhija S. za winnego wszystkich zarzutów i skazał go na 8 lat więzienia.
Rosyjskie sabotaże w Polsce
Polskie służby od dłuższego czasu ostrzegają przed działaniami sabotażowymi podejmowanymi przez obywateli państw wschodnich. 14 lutego tego roku Donald Tusk ogłosił deportację Rosjanina, podejrzanego o koordynowanie dywersji przeciwko Polsce i innym krajom sojuszniczym. Mężczyzna ukrywał się w Bośni i Hercegowinie, ale został ujęty po międzynarodowych poszukiwaniach w końcu 2024 roku.
Władze, komentując sprawę, chwaliły ABW za efektywność, podkreślając rosnącą aktywność rosyjskich służb wywiadowczych na polskim terytorium. Prokurator przedstawił deportowanemu zarzuty koordynowania aktów sabotażu, polegających m.in. na podpaleniach obiektów oraz przesyłaniu materiałów zapalających. Sąd zdecydował o aresztowaniu na trzy miesiące, co wskazuje na powagę sytuacji.
Źródło/foto: Polsat News