W stołecznym szpitalu wciąż hospitalizowane są bliźniaki z Skarszyna, które zatruły się trutką na szczury, rozsypaną przez ich ojca w pobliżu miejsca zamieszkania. Chłopiec nadal przebywa na oddziale intensywnej terapii, natomiast dziewczynka odnotowuje poprawę, ale wciąż nie jest gotowa na wypis. Cała sprawa wzbudza wiele emocji, szczególnie że nie jest to pierwszy tego typu incydent w Polsce.
DRAMAT W RODZINIE
Do tragicznych wydarzeń doszło w niedzielę, 13 października, kiedy pan Mariusz próbował walczyć ze szkodnikami w swoim gospodarstwie. Nie przewidział, że zakupiona w internecie trutka to bardzo silny środek, który może zagrażać nie tylko zwierzętom, ale i ludziom. Umieścił ją na polu w pobliżu domu, by zwalczyć szkodniki, a gdy substancja zaczęła wydzielać trujące opary, 9-letnie bliźnięta, Nikola i Dawid, bawiły się na podwórku. Niestety, nawdychały się toksycznych gazów i straciły przytomność, a ich stan zdrowia szybko się pogorszył.
STAN ZDROWIA DZIECI
Jak dowiedział się reporter „Faktu”, dzieci wciąż pozostają w szpitalu. Dawid został już odłączony od respiratora, lecz wciąż jest pod ścisłą kontrolą lekarzy, a jego stan jest określany jako poważny. Chłopiec, z uwagi na wcześniejsze problemy zdrowotne, ciężej zniósł zatrucie. Z kolei Nikola poprawiła się na tyle, że przeniesiono ją na inny oddział, jednak wciąż nie ma mowy o wypisie do domu. Rodzice nie odstępują ich na krok, modląc się o ich szybki powrót do zdrowia.
ŚLEDZTWO W SPRAWIE TRUCIZNY
Tragiczny wypadek w małej wiosce pod Płońskiem wstrząsnął lokalną społecznością. Miejscowa prokuratura podjęła śledztwo, ale do tej pory ojcu dzieci nie postawiono żadnych zarzutów. Policjanci prowadzą czynności procesowe, a ich wyniki mogą być znane pod koniec listopada. Ewa Ambroziak, szefowa Prokuratury Rejonowej w Płońsku, informuje, że wciąż prowadzone są działania mające na celu dokładne przeanalizowanie sprawy. Wiele zależy od zgromadzonych materiałów dowodowych, które mogą zadecydować o dalszym losie ojca bliźniaków.
W obliczu tej tragicznej sytuacji i rosnącej liczby podobnych incydentów w Polsce, społeczność lokalna z niepokojem przygląda się rozwojowi wydarzeń. Miejmy nadzieję, że historia ta skłoni innych do ostrożności i odpowiedzialności w stosunku do substancji chemicznych.