„`html
Trudno przejść obojętnie obok tragicznej sprawy związanej ze śmiercią Lizawiety, zaledwie 25-letniej kobiety. Dorian S. brutalnie ją pobił, okradając i gwałcąc w sercu Warszawy. Czy 24-latek spędzi resztę życia za kratkami? Wyrok ogłoszony został na 17 stycznia, a podczas dzisiejszych mów końcowych rodzina Lizy domagała się dożywocia, podczas gdy obrońca podejrzanego wnioskował o umorzenie sprawy. Dorian S. po raz pierwszy wyraził skruchę.
PRZESTĘPSTWO W CENTRUM WARSZAWY
Dorian S. (23 l.) zaatakował Lizę pod koniec lutego 2024 roku, wciągając ją do jednej z bram przy ul. Żurawiej. Po dokonaniu gwałtu, pozostawił ją w opłakanym stanie, a chwilę później została odnaleziona przez ochroniarza. Z ciężkimi obrażeniami trafiła na oddział intensywnej terapii, gdzie zmarła pięć dni później. Policja szybko namierzyła sprawcę i go zatrzymała.
SZYBKI PROCES
Proces Doriana S. rozpoczął się dziewięć miesięcy po tragedii i toczy się w niezwykłym tempie. W sądzie miały miejsce emocjonujące sceny, w tym konfrontacja syna z ojcem. Gdy Doriana eskortowano z sali, jego ojciec upadł na kolana. Po przesłuchaniu matka oskarżonego, zalana łzami, opuściła salę sądową.
Podejrzany zeznał, że początkowo planował rabować sklep, potrzebując pieniędzy na czynsz w wysokości 1600 zł. „Gdy zobaczyłem tę dziewczynę, jakbym wpadł w amok. Postraszyłem nożem i założyłem kominiarkę. Nie chciałem nikogo zabić, potrzebowałem pieniędzy. Powiedziałem, żeby mi je oddała” – zeznawał.
SPOJRZENIE NA SKUTKI SPRAWY
Na dzisiejszą rozprawę dziennikarze nie mieli wstępu, jednak wiadomo, że obrońca Doriana wnioskował o umorzenie sprawy ze względu na rzekomą niepoczytalność. Sąd odrzucił ten wniosek, a biegli uznali, że sprawca w pełni zdawał sobie sprawę z konsekwencji swoich działań. Sam Dorian S. przyznaje, że początkowo chciał przeprosić za swoje czyny, ale nie miał odwagi.
DOMAGANIE SIĘ SPRAWIEDLIWOŚCI
Adwokat Ewelina Zdunek, reprezentująca oskarżycieli posiłkowych, stawia na najwyższy wymiar kary. „To może zabrzmieć dziwnie, ale przestępstwo, które obecnie rozpatrujemy, zasługuje na dożywocie. Mówimy tu nie tylko o zabójstwie, ale również o gwałcie i rozboju ze szczególnym okrucieństwem” – podkreśla.
Sprawa Lizawiety to nie tylko dramatyczna historia o stracie, ale również niemała refleksja na temat bezpieczeństwa i odpowiedzialności w naszej społeczności. Gdy czekamy na wyrok, musimy zadać sobie pytanie: jak dalej reagować na takie tragedie, by do podobnych sytuacji nie dochodziło w przyszłości?
„`