Premier Polski, Donald Tusk, postanowił udać się do Kijowa samodzielnie, podczas gdy inni europejscy przywódcy, tworzący tzw. koalicję chętnych, podróżowali razem. Jak wyjaśnił rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych, decyzja ta została podjęta przez stronę ukraińską.
SPOTKANIE W KIJOWIE
W sobotę w stolicy Ukrainy premier Tusk spotkał się z prezydentem Francji, Emmanuelem Macronem, kanclerzem Niemiec, Friedrichiem Merz, oraz premierem Wielkiej Brytanii, Keirem Starmerem. W trakcie tego ważnego zjazdu przywódcy rozmawiali również za pośrednictwem telefonu z Donaldem Trumpem. Jednym z kluczowych ustaleń było osiągnięcie porozumienia dotyczącego 30-dniowego zawieszenia broni, które nie wymagało spełnienia wstępnych warunków ze strony Ukrainy.
DECYZJA UKRAIŃSKA
Rzecznik MSZ, Paweł Wroński, w rozmowie z portalem Gazeta.pl zaznaczył, że okoliczności wizyty Tusk nie powinny wpływać na jej wagę. – Jakim pociągiem jechali przywódcy i to, czy podróżowali razem, nie zmienia znaczenia tej wizyty – stwierdził. To przypomnienie, że nie tylko symbolika, ale i konkretne rozmowy mają kluczowe znaczenie w polityce międzynarodowej.
Warto również podkreślić, że niezależnie od sposobu, w jaki przywódcy dotarli do Kijowa, ich spotkanie miało na celu podkreślenie wsparcia dla Ukrainy w trudnym czasie oraz zjednoczenie europejskich liderów w obliczu wyzwań bezpieczeństwa w regionie.