Coraz więcej Polaków zadaje sobie istotne pytanie: dlaczego za rządów „złego” PiS-u było wystarczająco dużo funduszy na różne potrzeby, a teraz, pod rządami „dobrego” antyPiS-u, środków zaczyna brakować? Przez pewien czas rządzący z uśmiechem zrzucają winę na swoich poprzedników, lecz taka strategia ma swoje ograniczenia.
Wyobraźcie sobie fachowca, który został zaproszony do domu, aby naprawić kilka usterkek. Miał zająć się powoli ściekającą wodą ze zlewu, problematycznym rezerwuarem oraz roletą, przez którą rano wpadało zbyt wiele światła. Jego zadaniem było usprawnienie tych detali i ich odpowiednie naprawienie. Ku zdziwieniu domowników, fachowiec ogłasza, że zlewu można używać tylko w parzyste dni, rezerwuar jest nieczynny, a roleta ma awarię. Jako alternatywę proponuje jedwabną opaskę na oczy — modny dodatek sezonu.
PROBLEM Z RZĄDZENIEM
Podobnie jak wymieniony fachowiec, obecny rząd w Polsce coraz bardziej pokazuje, że nie potrafi skutecznie zarządzać. Obwinianie PiS-u za wcześniejsze problemy stało się narracją, którą politycy powtarzają jak mantrę, sięgając od najwyższych liderów, jak Donald Tusk, po niższych rangą urzędników.
Wystarczy spojrzeć na najnowsze dane finansowe państwowego giganta energetycznego, który ogłosił spadek zysku netto o 96 proc. w porównaniu z rokiem 2023. To nie jest odosobniony przypadek, ponieważ wcześniej również spółka odnotowała znaczne spadki. Jeszcze rok temu zyski liczono w miliardach, teraz to jedynie miliony.
SPÓŁKI SKARBU PAŃSTWA W KRYZYSIE
Nie można zapomnieć o wpisanej do historii sytuacji PKP Cargo. W przeszłości spółka borykała się z różnymi problemami, z których wiele miało źródło w decyzjach politycznych związanych z rosyjskim szantażem paliwowym. Mimo trudności, z powodzeniem zaopatrywała Polskę w strategiczne zapasy węgla. Nowe władze, zamiast wzmocnić firmę, postanowiły rozpocząć proces redukcji, zwalniając 30 proc. pracowników oraz planując sprzedaż taboru. Udział spółki w rynku zmniejszył się z 35 proc. do ok. 25 proc., co odzwierciedla wyraźny trend spadkowy.
Choć niektórzy mogą złapać się na tłumaczenia, że „tamci popsuli wszystko” i potrzeba nowego początku, coraz więcej osób zaczyna kwestionować tę narrację. Co więcej, czy politycy zdają sobie sprawę, że obwinianie PiS-u nie zmienia faktu, iż obecnie brakuje pieniędzy na inwestycje i działania? Szymon Hołownia zauważył, że „PiS drukował, a my nie drukujemy”, co świadczy o braku zrozumienia ekonomicznych realiów, w których rząd nie jest gospodarstwem domowym, a jego sukces zależy od potrzeb obywateli.
Obecny rząd wydaje się nie rozumieć, co mu zarzucają. Pytanie brzmi, czy władza jest w stanie dojrzeć do krytyki i zmienić swoje podejście? Jeśli nie, przyszłość kolejnych zleceń dla tej „złotej rączki” może nie wyglądać zbyt obiecująco.
Rafał Woś
Źródło/foto: Interia