Marcin Mastalerek, szef gabinetu prezydenta Andrzeja Dudy, ujawnia kulisy nieodbytego spotkania z Donaldem Trumpem. W rozmowie z Polsat News przyznał, że to on ponosi odpowiedzialność za brak tej wizyty, która miała się odbyć w listopadzie ubiegłego roku w Mar-a-Lago na Florydzie.
TRUMPOWSKA GOŚCINA NIE DO SPEŁNIENIA
Do rozmowy miało dojść niedługo po wygranej Trumpa w wyborach prezydenckich. Jak informuje Mastalerek, to amerykański przywódca zadzwonił 11 listopada, zapraszając Dudę do siebie. Wówczas wskazał również Susie Wiles jako osobę, która miała pomóc w ustaleniu terminu. Niestety, nie udało się tego dokonać.
NA MNIE ZŁOŚCI SIĘ CAŁA OPINIA PUBLICZNA
Mastalerek z lekkim uśmiechem wyznał: „Cała opinia publiczna może na mnie skupić swoje złośliwości. To ja zawaliłem, prezydent Trump zaprosił, a ja zawaliłem. Wszystko się rozwiązało. To ja nie dograłem terminów.” Warto zauważyć, że przyznanie się do błędu w polityce nie jest często spotykane, zatem szczerość Mastalerka może być zaskakująca, ale i odświeżająca.
Choć do spotkania nie doszło, temat relacji polsko-amerykańskich wciąż budzi emocje i pozostaje w centrum uwagi. Jak to wpłynie na przyszłe rozmowy między przywódcami obu krajów? Czas pokaże.
Źródło/foto: Onet.pl Leszek Szymański / PAP.