Wstrząsające wydarzenie miało miejsce kilka dni temu w Dęblinie, w województwie lubelskim. Mężczyzna, wracając do domu, padł ofiarą brutalnego potrącenia przez samochód. Sprawca działania miał według relacji świadków podjąć celową decyzję, by zemścić się. Kiedy poszkodowany upadł na ziemię, kierowca nie poprzestał na jednym przejechaniu; powrócił, by ponownie najechać na leżącego mężczyznę, a dopiero później odjechał z miejsca zdarzenia.
Zdarzenie w Mrocznej Nocy
Incydent miał miejsce w nocy z czwartku na piątek, w godzinach po zmroku, 3 stycznia. 34-letni mężczyzna wracał do domu, gdy na osiedlowej ulicy, gdzie nie było oświetlenia ani monitoringu, zauważył ciemny samochód stojący na poboczu. W momencie, gdy mijał auto, kierowca seata, jak relacjonuje, nagle dodał gazu i wjechał w niego z pełną siłą.
Brutalność i Ucieczka
Po brutalnym potrąceniu, mężczyzna doznał otwartego złamania nogi i nie był w stanie się ruszyć. Kierowca cofnął, by ponownie przejechać po leżącym, a następnie—absolutnie szokująco—zrobił to jeszcze raz, zanim z piskiem opon zniknął z miejsca przestępstwa. Na szczęście jeden z przechodniów był świadkiem tragedii i natychmiast wezwał pomoc.
Desperacka Walka o Życie
Ciężko ranny 34-latek trafił do szpitala, gdzie dzięki szybkiej reakcji personelu medycznego i przeprowadzonej operacji udało się uratować mu życie. W międzyczasie policjanci podjęli intensywne działania w poszukiwaniu sprawcy i jego pojazdu. Zatrzymanie podejrzanego, 27-letniego Oskara K., nastąpiło dopiero dzień później. Mężczyzna usłyszał oskarżenie o usiłowanie zabójstwa i został aresztowany. W obliczu tak brutalnego czynu grozi mu nawet dożywocie.
Podłoże Konfliktu
Choć wiadomo, że mężczyźni znali się wcześniej, motyw działania Oskara K. pozostaje niewyjaśniony. Policja oraz prokuratura podejrzewają, że mogła to być zemsta za niespłacony dług lub zazdrość o kobietę. Bez względu na to, co się wydarzyło, jedno jest pewne: noc, która miała być zwykłą, przerodziła się w scenariusz, który mógłby pojawić się w najczarniejszych opowieściach.