Fotel prezesa Totalizatora Sportowego pozostaje nieobsadzony od początku października. Sytuacja ta jest efektem odwołania Rafała Krzemienia, które miało miejsce po publikacji Onetu, ujawniającej nieprawidłowości związane z mianowaniem dyrektorów oddziałów terenowych. Choć rada nadzorcza rozważała kandydatów na to stanowisko już w listopadzie, do tej pory nie podjęła jednoznacznej decyzji. Ostatnie zaplanowane spotkanie rady miało odbyć się w piątek, jednak znów zostało odwołane — donosi Onet. W tle narasta konflikt wewnętrzny w obozie rządzącym.
Nadal bez rozstrzygnięć
Na 10 stycznia zaplanowano kolejne posiedzenie, które miało przynieść rozwiązanie kwestii nowego prezesa tego państwowego giganta. Rzeczywistość jednak okazała się inna. „Posiedzenie nie odbyło się z powodu choroby niektórych członków rady nadzorczej” – informuje biuro prasowe Totalizatora.
Prawdziwym problemem, jak sugerują źródła zbliżone do spółki, jest polityczny impas, który paraliżuje wszelkie działania rady. Przypomnijmy, że Krzemień został odwołany 10 października 2024 roku, a jego decyzja była odpowiedzią na kontrowersje dotyczące nieformalnych powiązań przy mianowaniu dyrektorów oddziałów, które odbywały się bez przeprowadzenia konkursów.
Nowe pomysły, stare problemy
Obecnie obowiązki prezesa pełni Mariusz Błaszkiewicz, jednak jest to tylko tymczasowe rozwiązanie. Rada nadzorcza już w listopadzie rozpatrzyła 23 aplikacje, z których 16 osób zaproszono na rozmowy, lecz po tym zapanowała cisza. W grudniu kolejne zebrania były odwoływane lub kończyły się brakiem decyzji, a do spotkania planowanego na 10 stycznia w ogóle nie doszło.
Podobna sytuacja dotyczy dyrektorów regionalnych. Po ujawnieniu informacji o ich partyjnych powiązaniach, które zaszkodziły transparentności procesu rekrutacji, spółka zdecydowała się na zmianę ich statusu z dyrektorów na pełniących obowiązki. Choć zapowiedziano, że przeprowadzone zostaną nowe konkursy, w tej kwestii także nic się nie zmieniło od kilku miesięcy.
Władza w rękach wewnętrznych regulacji
Totalizator wyjaśnia, że wybór dyrektorów oddziałów nie należy do kompetencji rady nadzorczej i odbywa się zgodnie z wewnętrznymi regulacjami. Jak udało nam się dowiedzieć, umowy p.o. dyrektorów regionalnych obowiązują do 15 stycznia 2024 roku, co sprawia, że napięta sytuacja nieprędko się zmieni.
Jak widać, z dnia na dzień zbliżamy się do niepewności zarządzania jednym z kluczowych przedsiębiorstw na polskim rynku. Czy polityczny chaos zostanie opanowany, a decyzje zostaną podjęte? Zobaczymy, ale na pewno nie można być optymistą.