Wenezuelska opozycja nie zamierza się poddać. Jej liderka, Maria Corina Machado, zapowiedziała, że mimo dwóch tygodni protestów i paraliżu w kraju nie odstąpi od walki. – Nie opuścimy ulic. Nie ma nic ważniejszego od głosu ludu, a lud już przemówił – przekazała podczas sobotniego zgromadzenia. Cała sytuacja jest rezultatem kontrowersji związanych z wyborami z końca lipca, które rzekomo zostały sfałszowane.
Opozycja w Wenezueli zorganizowała demonstracje w blisko 300 miastach kraju w celu domagania się uznania zwycięstwa ich kandydata w wyborach.
– Nie opuścimy ulic. Nie ma nic ważniejszego od głosu ludu, a lud już przemówił – powiedziała liderka protestu w Caracas, była parlamentarzystka Maria Corina Machado, cytowana przez Reutera. Wokół niej zgromadziły się setki demonstrantów, wielu z nich machało flagami narodowymi i prezentowało kopie protokołów wyborczych jako dowód zwycięstwa opozycji.
Kryzys w Wenezueli nasilił się po ogłoszeniu Nicolasa Maduro zwycięzcą wyborów prezydenckich pod koniec lipca. Oficjalnie poinformowano, że dotychczasowy przywódca zdobył około 51 proc. głosów, jednak nie opublikowano oficjalnych wyników głosowania. W kraju trwają protesty domagające się ujawnienia rezultatów. Przed samymi wyborami sondaże wskazywały na ok. 70 proc. poparcia dla kandydata opozycji – Edmundo Gonzaleza Urrutii.
Sporne wyniki wyborów wywołały kryzys polityczny w kraju, a brutalne tłumienie protestów przez rząd skutkowało ponad 2400 aresztowaniami. W starciach z siłami bezpieczeństwa śmierć poniosło co najmniej 24 osób.
Maria Corina Machado, liderka opozycji, w zeszłym tygodniu odrzuciła możliwość ponownego przeprowadzenia wyborów prezydenckich. Zamiast tego zaproponowała ujawnienie dokumentów w posiadaniu opozycji, które miałyby potwierdzić zwycięstwo Edmundo Gonzaleza Urrutii. Maduro z kolei zagroził jej „oddaniem się w ręce wymiaru sprawiedliwości”. Mimo sprzeciwu protestujących i liderów innych krajów, w tym USA, nie wydaje się skory do ustąpienia władzy.
Źródło/foto: Polsat News