Sprawa domniemanego pobicia, które według Beaty Maciejewskiej, byłej posłanki Lewicy, miało być dokonane przez Andrzeja Szejnę, ponownie weszła na pierwszy plan. Choć niedawno wiceszef MSZ zaprzeczył oskarżeniom, Maciejewska postanowiła ujawnić „dowody” w postaci prywatnej rozmowy, w której ofiara miała rzekomo potwierdzić, że Szejna ją „skatował”. W odpowiedzi, zarówno Justyna Klimasara, jak i Szejna sami zapewniają, że do opisanego incydentu nigdy nie doszło.
NOWE DOWODY CZY STARE NAPIĘCIA?
W piątkowy poranek Beata Maciejewska wystosowała wpis skierowany do Donalda Tuska i Radosława Sikorskiego, w którym zaprezentowała „dokumentację w sprawie pobicia działaczki partyjnej przez członka rządu”. Prezentowane przez nią screeny rzekomej konwersacji, którą Klimasara prowadziła z nieujawnioną osobą, mają być autentyczne, co zdaniem Maciejewskiej potwierdził notariusz.
Była posłanka wskazała, że o sytuacji sprzed lat wiedziały takie osoby jak Włodzimierz Czarzasty czy Anna Maria Żukowska. Podkreśliła, że ich zaprzeczenia mogą wynikać z chęci ochrony sprawcy. Zdaniem Maciejewskiej, w udostępnionej korespondencji Klimasara przyznała, że Szejna ją pobił po kłótni.
REAKCJA SZEJNY I KLIMASARY
Andrzej Szejna jest gotowy złożyć prywatny akt oskarżenia przeciwko Beacie Maciejewskiej. Wiceszef MSZ stwierdził, że ona „manipuluje” faktami z przeszłości i oskarża go o działania, które nigdy nie miały miejsca. W jego ocenie, Maciejewska dąży do sławy, pisząc książkę o Lewicy.
Justyna Klimasara również opublikowała oświadczenie, w którym stanowczo zaprzecza, jakoby kiedykolwiek napisała, że Andrzej Szejna mógłby ją pobić. „To nieprawda, a sprawa sprzed dziewięciu lat została już wyjaśniona” — podkreślała działaczka SLD, dodając, że nie miała żadnych obrażeń ani nie zgłaszała sprawy na policję.
BRAK DOWODÓW CZY ŻĄDANIE SPRAWIEDLIWOŚCI?
„Jestem gotowa zeznawać pod przysięgą, że nic mi nie zrobił” — zapewnia Klimasara. Jej zdaniem, motywy Maciejewskiej są wątpliwe, a cała sprawa wymaga refleksji nad jej intencjami. „Prawdopodobnie ta kobieta chce promować swoją książkę” — dodaje, sugerując, że media powinny ograniczyć jej ekspozycję.
Maciejewska w odpowiedzi podtrzymuje swoje stanowisko, twierdząc, że dysponuje „twardymi dowodami” na potwierdzenie swoich oskarżeń. „Zgłaszam tę sprawę po raz trzeci, jednak po drugiej stronie nie ma żadnych dowodów na to, że do zdarzenia nie doszło” — mówi była posłanka, apelując o zbadanie sprawy przez organy ścigania.
Na zakończenie podkreśla, że to ofiara powinna być wysłuchana, a nie deprecjonowana. „Znamy przypadki, gdy kobiety przez długi czas nie chcą mówić prawdy. Historia się powtarza” — konkluduje Maciejewska.