W sejmowej komisji śledczej zajmującej się sprawą Pegasusa, dwóch jej członków nie mogło uczestniczyć w poufnej części przesłuchania byłego szefa ABW, Piotra Pogonowskiego, co sprawiło, że sytuacja wzbudziła niemałe kontrowersje – donosi „Rzeczpospolita”.
CERTYFIKATY DOSTĘPU DO TAJNYCH MATERIAŁÓW
Jak przypomina dziennik, każdy członek komisji śledczej ds. Pegasusa musi posiadać certyfikat wydawany przez szefa Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który umożliwia dostęp do materiałów oznaczonych jako „ściśle tajne”. Osoby starające się o ten dokument muszą dać „rękojmię zachowania tajemnicy” i przejść szczegółowe postępowanie sprawdzające w ABW.
Poniedziałkowe przesłuchanie Pogonowskiego miało miejsce głównie za zamkniętymi drzwiami, gdyż dotyczyło dokumentów o najwyższym poziomie tajności. W sekrecie obrad nie mogli brać udziału dwaj posłowie i wiceprzewodniczący komisji – Przemysław Wipler z Konfederacji oraz Sławomir Ćwik z Polski 2050.
SPRAWY INDYWIDUALNE POZNAJĄC CZAJĄC SERIALE POLITYCZNE
Nieposiadający poświadczenia bezpieczeństwa Tomasz Trela z Lewicy, mimo to zyskał czasowy dostęp do tajnych materiałów, przyznany przez marszałka Sejmu, Szymona Hołownię. „Rzeczpospolita” wskazuje, że sytuacja Sławomira Ćwika jest klarowna — objął on miejsce w komisji dopiero pod koniec września i jak przyznał, jeszcze nie zdążył złożyć wniosku do ABW. „Gromadzę dokumenty, a mam ich sporo. Mam także dużo pracy i niewiele czasu na formalności” – tłumaczy poseł Ćwik.
Przemysław Wipler, działający w komisji od samego początku, również podkreśla trudności związane z załatwieniem sprawy. „Posiadam stos dokumentów, które wymagane są przez ABW, więc zebranie wszystkiego nie jest proste. Wkrótce uzupełnię zaległości” – mówi poseł Wipler.
TRWOGA O MOZLIWE ODCIĘCIE OD KOMISJI
Tomasz Trela, starając się o certyfikat, złożył wniosek kilka miesięcy temu i czeka na decyzję. „To mój pierwszy wniosek o takowy certyfikat i zajęło mi to sporo czasu. Czekam teraz na odpowiedź” – relacjonuje poseł Trela. Redakcja „Rzeczpospolitej” zauważa, że w przypadku odmowy wydania mu dostępu do materiałów „ściśle tajnych”, takie działanie może prowadzić do konieczności jego odwołania z komisji śledczej ds. Pegasusa.
Nie da się ukryć, że sytuacja w komisji budzi emocje i rodzi pytania o transparentność procesów, które mają na celu wyjaśnienie kwestii inwigilacji w Polsce. Czy politycy będą w stanie pokazać, że potrafią zadbać o bezpieczeństwo informacyjne, czy może znów zaskoczą nas brakiem przygotowania?