Steven Cheung, rzecznik zespołu przejściowego prezydenta-elekta USA Donalda Trumpa, skomentował dla PAP decyzję administracji Joe Bidena, która umożliwia Ukraińcom korzystanie z amerykańskich rakiet dalekiego zasięgu do atakowania celów na terenach Rosji. Ta kontrowersyjna decyzja, ogłoszona 17 listopada, jest wynikiem rosnącego napięcia w regionie oraz wsparcia, jakie Rosja otrzymuje od Korei Północnej.
POZWOLENIE NA UŻYWANIE RAKIET ATACMS
Amerykańskie media, w tym agencja Reutera, poinformowały, że prezydent Biden zadecydował o wydaniu zgody na użycie rakiet ATACMS o zasięgu 300 km. Ukraińcy od dłuższego czasu lobbują za taką zmianą, ale wcześniejsze administracje USA były ostrożne w tej kwestii. Sytuacja zmieniła się w obliczu nowego sojuszu militarnego, który może zagrażać stabilności regionu.
KOMENTARZ TRUMPA I JEGO SYNA
W odpowiedzi na decyzję Bidena, Cheung przypomniał, że Trump ma „niepowtarzalną zdolność” do mediacji i nawoływał do pokojowych negocjacji, które mogłyby zakończyć wojnę. „Oficjalne oświadczenia w tej sprawie będą wydawane jedynie przez prezydenta Trumpa lub jego wskazanych rzeczników” — dodał.
Donald Trump Jr. również odniósł się do sprawy, oskarżając obecną administrację o chęć wciągnięcia świata w III wojnę światową. Jego słowa, wypowiedziane z charakterystycznym dla niego przekąsem, wskazują na to, że „kompleks wojskowo-przemysłowy” jest gotów na każdym kroku forsować swoje interesy, nawet kosztem ludzkiego życia.
REAKCJE W ROSJI I NA ZACHODZIE
Nie można pominąć również rosyjskiej reakcji na decyzję Bidena. Analitycy ocenili ją jako „najostrzejszą” do tej pory, co może tylko potęgować napięcia między Moskwą a Waszyngtonem. Zarazem w Europie zaniepokojenie budzi rosnąca obecność Rosjan, a Putin zdaje się prowadzić grę, która z każdym dniem nabiera coraz bardziej skomplikowanej formy.
Z uwagi na rozwój sytuacji, relacje między Ukrainą a Rosją, a także pomiędzy USA a Rosją, stają się kluczowymi elementami geopolitycznego układanki. Warto przyglądać się, jak te wydarzenia wpłyną na przyszłość regionu oraz jakie decyzje podejmą kolejne administracje w Waszyngtonie.