Dzisiaj jest 22 listopada 2024 r.
Chcę dodać własny artykuł

Bezradność wobec zbrodni: jak mechanizm sprawiedliwości zawiódł ofiary przemocy

W lutym 1953 roku, podczas egzekucji generała Augusta Fieldorfa, znanego jako „Nil”, to prokurator Witold Gatner, a nie oskarżony, odczuwał silną tremę. „Skazany patrzył mi nieprzerwanie w oczy, stał prosto, nikt go nie podtrzymywał” — wspominał Gatner czterdzieści lat później, podczas śledztwa w sprawie mordu sądowego, które było jednym z wielu takich przypadków w powojennej Polsce.

MORD SĄDOWY W POLSCE

Mord sądowy, typowy dla reżimów totalitarnych, stał się w Polsce po 1945 roku narzędziem represji, wykorzystywanym do eliminacji przeciwników politycznych. Wyroki śmierci dotknęły nie tylko generała Fieldorfa, ale także rotmistrza Witolda Pileckiego, sanitariuszkę z AK Danutę Siedzikównę „Inkę” oraz pilota wojskowego Edwarda Pytko. Wiele procesów odbywało się w tzw. trybie doraźnym, wprowadzonym przez komunistów, co umożliwiało szybkie skazywanie oskarżonych bez możliwości apelacji. Proces Stanisława Wawrzeckiego w 1964 roku w tzw. aferze mięsnej był jednym z drobnych przykładów takiego postępowania.

RAZĄCE NADUŻYCIE WŁADZY SĘDZIOWSKIEJ

Za zbrodnię sądową uważa się sytuację, kiedy wyrok jest narzędziem represji, nieadekwatnym do stawianych zarzutów. W Polsce było to zjawisko powszechne, zwłaszcza w czasach stalinowskich, ale także po śmierci Stalina oraz podczas stanu wojennego. Obejmowało brutalne formy przesłuchań, w tym tortury, które poprzedzały wydanie wyroków. „Aresztowanie uruchamiało długi łańcuch zdarzeń, który kończył się uśmierceniem ofiary” — podkreślał Waldemar Kowalski w swojej książce „Bohaterowie z dołów śmierci.”

NEURONOWA ATMOSFERA STRACHU

Na sali sądowej dominowała atmosfera przymusu i terroru psychicznego. Oskarżeni i świadkowie, w obawie przed oprawcami, czuli się nieustannie zagrożeni. Znamienne słowa Kazimierza Moczarskiego, autora „Rozmów z katem”, mówią o psychologicznym nacisku, który towarzyszył tym procesom.

ZBRODNIE KOMUNISTYCZNE

Rotmistrz Witold Pilecki został skazany na śmierć 15 marca 1948 roku, a egzekucja miała miejsce dwa i pół miesiąca później. Zmarł z rąk swoich oprawców, a w areszcie przeszedł brutalne tortury. Prosił o ułaskawienie Bolesława Bieruta, lecz bezskutecznie. Na początku jego egzekucji opisał ks. Jan Stępień, zauważając, że „Prowadzili go pod ręce dwóch strażników” i że „sprawiał wrażenie zupełnie omdlałego”.

Wyrok skazujący Pileckiego został unieważniony w 1990 roku. W 2002 roku IPN wniósł oskarżenie przeciwko prokuratorowi, lecz z uwagi na śmierć oskarżonego w 2004 roku, proces nie doszedł do skutku.

PROCESY SĄDOWE W POLSCE

August Emil Fieldorf, generał brygady Polskich Sił Zbrojnych, został aresztowany w 1950 roku. Mimo tortur w więzieniu mokotowskim, nie zgodził się na współpracę ze służbami. W 1952 roku skazano go na śmierć przez powieszenie po tajnym procesie, bez obecności oskarżonego. Rodzina wnioskowała o łaskę, jednak prezydent Bierut odmówił.

Świadek jego egzekucji, prokurator Gatner, wspominał: „Czułem, że trzęsą mi się nogi. Postawę skazania określiłbym jako godną. Sprawiał wrażenie bardzo twardego człowieka”. Gen. Fieldorf został zrehabilitowany w 1989 roku, a śledztwo przeciwko jego oprawcom rozpoczęło się w 1992 roku. Większość oskarżonych była już nieżyjąca.

AFERA MIĘSNA

Stanisław Wawrzecki, główny oskarżony w aferze mięsnej, został skazany 20 listopada 1964 roku i stracony pięć miesięcy później. Choć sprawa bulwersowała społeczeństwo, wyrok był jedynym przypadkiem skazania za przestępstwo gospodarcze. Po wielu latach Sąd Najwyższy uznał, że wydano go z rażącym naruszeniem prawa, co przyczynili się najwięksi funkcjonariusze stalinowskiego aparatu represji.

W 2004 roku Sąd Najwyższy orzekł, że wyrok śmierci na Wawrzeckim był wynikiem politycznych decyzji, a nie działań sprawiedliwości. Złożoność tych wyroków sprawia, że wiele zbrodni sądowych pozostaje bezkarna, zwłaszcza gdy sprawcy już nie żyją.

SPRAWIEDLIWOŚĆ PO LATACH

Niektóre zbrodnie jednak nalazły swój finał w sądzie. Przykład byłego sędziego Bogdana Jana D., skazania na pięć lat więzienia w marcu tego roku za wydanie bezprawnego wyroku śmierci na Edwardzie Pytko, pokazuje, że sprawiedliwość, choć opóźniona, może w końcu nastąpić. Pytko, oskarżony o działania na szkodę państwa, zginął w wyniku niezwykle szybko przeprowadzonego procesu, trwającego zaledwie 21 dni.

Waldemar Kowalski opisując ten okres, zauważył, że komunistyczne wyroki były skrupulatnie zaplanowanymi aktami morderstwa sądowego, realizowanymi przez funkcjonariuszy represyjnego aparatu. „Nie istniała żadna możliwość obrony przed tą wielką, zmilitaryzowaną machiną państwową” — podkreśla. Trudno się z nim nie zgodzić.

Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie