Nowe wytyczne Jarosława Kaczyńskiego dotyczące finansowania Prawa i Sprawiedliwości wprowadziły obowiązek miesięcznych wpłat od europosłów. Jak informuje „Super Express”, pojawiają się już pierwsze problemy z ich realizacją. W szczególności uwagę mediów przyciągnęła wiceprezes partii oraz była premier Beata Szydło, która przyznała, że nie dokonywała regularnych wpłat.
FINANSOWE TRENDS W PIŚ
W sierpniu ubiegłego roku, w odpowiedzi na trudności finansowe partii związane z odrzuceniem sprawozdania finansowego przez Państwową Komisję Wyborczą, Mariusz Błaszczak ogłosił, że zarówno parlamentarzyści, jak i europosłowie będą zobowiązani do comiesięcznych wpłat na rzecz partii. Niestety, nie wszyscy politycy dostosowali się do tych zaleceń.
SPRAWA BEATY SZYDŁO
Beata Szydło, która obecnie zasiada w Parlamencie Europejskim, stwierdziła, że nie spełnia miesięcznego obowiązku płatności, ale zaznaczyła, że wcześniej przekazała partii jednorazową darowiznę w wysokości 100 tys. zł, co znacznie przekracza roczny limit. Europosłanka twierdzi, że według opinii skarbnika, już wyczerpała limit dotyczący darowizn, co uniemożliwia jej dodatkowe wpłaty.
— Ja się będę wywiązywać z tego i tak jak wywiązywałam się do tej pory. Tu jest problem prawny. Uzyskałam opinię skarbnika partii, że jeżeli została dokonana wpłata, która wyczerpała limit darowizny na ugrupowanie polityczne w tym roku, no to nie można ponad próg wpłacać — wyjaśniła Szydło w programie „Radio ZET”.
— Nasi koledzy w partii muszą ustalić między sobą stanowisko, czy można, czy nie można [wpłacać ponad limit]. I ja oczywiście będę wpłacała już normalnie te zobowiązania tak jak każdy z nas. Wynika to z faktu, iż wcześniej wpłaciłam kwotę, która wypełniła próg darowizny na ten rok — dodała była premier.
KTO JESZCZE ZAWIODŁ?
Beata Szydło to nie jedyny prominentny działacz, który nie wywiązuje się z nowych zasad. Inni czołowi politycy PiS, tacy jak Mariusz Kamiński, Maciej Wąsik czy Dominik Tarczyński, również zlekceważyli miesięczne zobowiązania. W przypadku Tarczyńskiego odnotowano jedynie jedną wpłatę w wysokości 40 tys. zł, zrealizowaną przed wyborami do Parlamentu Europejskiego.
Prezes Kaczyński oczekuje, że jego współpracownicy będą regularnie przekazywać pięć tysięcy złotych miesięcznie. Kto się zbuntuje, ten musi liczyć się z konsekwencjami. Wydaje się, że w PiS zasady są proste, ale nie wszyscy zdają się je rozumieć. Ciekawe, co przyniesie przyszłość dla obozu rządzącego, gdy wśród samych polityków pojawia się tak duża niezgodność w przestrzeganiu partyjnych zobowiązań.