Na japońskim lotnisku Miyazaki, zlokalizowanym na wyspie Kiusiu, doszło do nieprzewidzianego wybuchu, który miał miejsce około godziny 8:00 (1:00 w Polsce). Eksplozja była skutkiem niewybuchu amerykańskiej bomby ważącej ponad 250 kg, zrzuconej w trakcie II wojny światowej. Zdjęcia z kamery zainstalowanej w pobliskim budynku uchwyciły kłęby gruzu i pyłu unoszące się w powietrzu na wysokość kilkudziesięciu metrów. Co najważniejsze, nie było ofiar – w chwili wybuchu w pobliżu nie znajdowały się żadne samoloty ani osoby.
SKUTKI WYBUCHU
W wyniku zdarzenia uszkodzone zostało kołowanie, a w ziemi powstała wyrwa o wymiarach 7 na 4 metry i głębokości około metra. Wstrzymano ruch lotniczy, co skutkowało odwołaniem ponad 80 lotów. Na szczęście, sytuacja wróciła do normy już w środowy wieczór, około godziny 19:30 czasu lokalnego.
POTENCJALNE ZAGROŻENIE
Jak relacjonuje japoński nadawca NHK, lokalny historyk Tetsuya Inada podkreśla, że incydent, choć niepokojący, nie jest zaskakujący. Szacuje się, że od 10 do 30 proc. bomb zrzuconych na ten obszar przez amerykańskie wojsko mogło pozostać niewybuchów. Historyk ostrzega, że na terenie portu mogą znajdować się „dziesiątki lub więcej niewybuchów”.
W obliczu tego zdarzenia warto zwrócić uwagę na przeszłość regionu, który wciąż może kryć w sobie niebezpieczeństwa sprzed lat. Wydarzenie w Miyazaki przypomina, że niektóre cień przeszłości nadal może wstrząsnąć współczesnością.
Karolina Gawot / Polsatnews.pl
Źródło/foto: Polsat News