W wyniku ataku drona w północnym Izraelu zginęło czterech żołnierzy, a 51 osób odniosło obrażenia, w tym siedmiu w stanie krytycznym. Sytuację opisał „Jerusalem Post”, nazywając incydent „bezprecedensowym atakiem”, do którego przyznał się libański Hezbollah. Atak miał na celu uderzenie w elitarne jednostki izraelskiej armii.
ATAK W POBLIŻU BINYAMINY
Wydarzenie miało miejsce w rejonie Binyaminy, gdzie do mediów trafiły zdjęcia pokazujące liczne karetki pogotowia na miejscu incydentu. Telewizja N12 informuje, że w niedzielę wieczorem w kierunku Izraela zostały skierowane trzy drony z terytorium Libanu, z których jeden dotarł do celu. Co ciekawe, mieszkańcy nie zostali uprzedzeni o zagrożeniu.
DANE O OFIARACH
Początkowe doniesienia podawały, że liczba poszkodowanych wynosi 67, jednak wkrótce izraelska armia skorygowała te informacje. Ostatecznie potwierdzono śmierć czterech żołnierzy oraz 51 rannych. Ratownicy ewakuowali osoby z poważnymi obrażeniami śmigłowcami, resztę transportując karetkami do szpitali.
HEZBOLLAH PRZYZNAJE SIĘ DO ZAAKOWANIA
Hezbollah ogłosił, że celem ataku była baza Brygady Golani, elitarnej jednostki izraelskiej piechoty zmechanizowanej. W rozmowie z telewizją Al Jazeera jeden z wysokich przedstawicieli Hezbollahu zaznaczył, że „potencjał ruchu nadal jest duży” i że użyto dronów kamikadze do przeprowadzenia ataku w pobliżu Binyaminy.
SUROWE REAKCJE Izraela
Z informacji portalu „Times of Israel” wynika, że jedna z dronów została zestrzelona przez izraelską obronę powietrzną, przy czym drugi bezzałogowiec zniknął z radarów, mogąc lecieć tuż nad ziemią. Tego samego dnia izraelskie siły powietrzne przeprowadziły około 200 nalotów na cele powiązane z Hezbollahem w południowym Libanie, co podkreśla ciągłość napięcia w regionie.
Incydent ten potwierdza złożoność sytuacji w regionie oraz nieustanne zagrożenie, które stwarza Hezbollah dla Izraela, a także zjawisko eskalacji konfliktu, którego konsekwencje mogą być katastrofalne dla obu stron.
Źródło/foto: Interia
