Po katastrofalnej powodzi, która dotknęła Walencję i jej okolice, w Hiszpanii narasta wściekłość mieszkańców. W gminie Paiporta, jednym z najbardziej poszkodowanych terenów, tłumy obrzuciły błotem konwój premiera Pedro Sáncheza oraz króla Filipa VI. Do incydentu doszło podczas wizyty monarchy w dotkniętych klęską miejscowościach, co jeszcze bardziej podgrzało już i tak napiętą atmosferę.
FRUSTRACJA I ROZCZAROWANIE
Piękne wspomnienia o Hiszpanii ustąpiły miejsca dramatowi. Mieszkańcy gminy Paiporta czują się oszukani przez władze, które – według ich słów – nie dostarczyły im odpowiednich ostrzeżeń przed nadchodzącą powodzią. Zespół ratunkowy nigdy się nie pojawił, a liczba ofiar wciąż rośnie. Obecnie potwierdzono, że co najmniej 211 osób straciło życie, a los kolejnych 1900 jest wciąż nieznany. „Straciłam dobytek, ale żyję” – mówią poruszeni mieszkańcy.
NIEPRZYGOTOWANIE I ŻAL
Premier Sánchez, choć próbował wykazać solidarność z mieszkańcami, zastał się pod ostrzałem błotnym ataku, co znakomicie obrazuje frustrację i gniew w tym regionie. Krytyka pod adresem rządzącej partii, Partido Popular, przybiera na sile. Ludzie oskarżają polityków o obojętność oraz zdolność do działania tylko, gdy sytuacja osiąga krytyczny punkt.
KRÓLEWSKA WIZYTA POD PRESSĄ
Wydarzenia w Paiporty to nie tylko wyraz buntu, ale także desperacji. Oskarżenia wobec króla Filipa VI o brak empatii i wykorzystanie wizyty do „pozycji zdjęciowej” na tle cierpienia społeczeństwa tylko podsyciły frustrację tłumu. Królowa Letycja, również obrzucana błotem, wcześniej musiała stawić czoło podobnym zarzutom. Decyzja o opuszczeniu miasta w obliczu rosnącego napięcia opóźniła zaplanowaną wizytę w Chivie, co tylko spotęgowało niezadowolenie mieszkańców.
SPOÓŹNIONA REAKCJA I PLANOWANIE NA PRZYSZŁOŚĆ
Pomoc płynie z całej Hiszpanii, a tysiące wolontariuszy ruszyło na ratunek. Niestety, specjaliści od odbudowy wciąż nie dotarli do niektórych miejsc, gdzie mieszkańcy wciąż walczą ze skutkami powodzi. Regionalne władze są krytykowane za opieszałość w przyjmowaniu pomocy z Madrytu oraz za niewystarczające działania zapobiegawcze wobec nadciągającej katastrofy.
W obliczu nowego, czerwonego alertu meteorologicznego w regionie Walencji, władze zachęcają do ewakuacji z zagrożonych terenów, a mieszkańcy muszą stawić czoła rzeczywistości, w której tragedia stała się codziennością. „Przez naszą kamienicę przepłynęła rzeka” – relacjonują zdewastowane domostwa, które pamiętają czasy, gdy życie toczyło się spokojnie, a nie w blasku tragicznych wydarzeń.