Niepokój w Grzymalinie, malowniczej miejscowości na Dolnym Śląsku. Jedna z mieszkanek zwróciła uwagę naszej redakcji na niebezpiecznego amstaffa, który biegał po wsi bez smyczy i kagańca. Właścicielem psa jest Bronisław M. Tuż przed światami Bożego Narodzenia doszło do dramatycznego incydentu, w którym pani Krystyna i jej pies zostali zaatakowani przez wspomnianego amstaffa. Oboje potrzebowali pomocy medycznej, a szczegóły zdarzenia są przedmiotem dochodzenia policji z Chojnowa.
AGRESYWNE ZACHOWANIE PSA
Mieszkańcy Grzymalina relacjonują, że agresywny pies często porusza się luzem po wsi, czasami nawet za samochodem swojego właściciela. Mieszkańcy odczuwają obawę, że amstaff może zaatakować dzieci.
Kobieta, która przeżyła makabryczne wydarzenia z 19 grudnia 2024 roku, zaledwie kilka minut po wyjściu na spacer z pupilem, z trudem wspomina tamte chwile. — Stojąc z kuzynką jakieś pięćdziesiąt metrów od domu, zauważyłam, że mężczyzna jedzie samochodem, a obok biegnie jego pies. Niespodziewanie podbiegł do nas. Chciałam tylko ochronić swojego psa — relacjonuje, dodając, że amstaff najpierw zaatakował jej czworonoga, a potem pchnął ją na ziemię.
PYTANIA BEZ ODPOWIEDZI
— Krzyczałam, by zabrał psa, ale usłyszałam jedynie: A co, nie widzisz, że on biegnie w twoją stronę? — mówi zdenerwowana pani Krystyna, komentując obojętność właściciela amstaffa.
Po ataku na miejsce przybyli ratownicy i policja. Niestety, przed ich przybyciem Bronisław M. zabrał psa do auta i odjechał, nie zainteresowawszy się, czy kobieta potrzebuje pomocy. Na szczęście ratownicy pomogli i pani Krystyna udała się na SOR w Legnicy, gdzie skarżyła się na bóle w żebrach.
SYTUACJE, KTÓRE MOŻE POWTÓRZYĆ SIĘ
To nie pierwszy raz, kiedy amstaff stwarza zagrożenie. Pani Krystyna opowiada, że już wcześniej unikała spotkania z tym psem, a jej mąż miał nieprzyjemną sytuację, gdy amstaff biegł w jego stronę, a on musiał ratować własnego pupila. — To nie ludzkie zachowanie, by tak po prostu ignorować zagrożenie — mówi wzburzona kobieta.
Obawy mieszkańców Grzymalina są uzasadnione, zwłaszcza że w pobliżu jest przystanek, z którego dzieci codziennie wsiadają do szkolnego autobusu. Pani Marta, córka państwa Kuczmów, zauważa, że kara za niedopuszczalne zachowanie psa może go wcale nie zniechęcić.
POLICJA W DZIAŁANIU
Sprawą zajmują się policjanci z Chojnowa. — Właściciel amstaffa nie został jeszcze przesłuchany. Zgłoszenie dotyczy wykroczenia, które może skutkować karą aresztu lub grzywny — komentuje kom. Jagoda Ekiert, rzecznik prasowy legnickiej policji.
Redakcja podjęła próbę skontaktowania się z Bronisławem M. Jego dom był ogrodzony, a na bramie znajdowała się tabliczka z ostrzeżeniem o groźnym psie. Niestety, mężczyzna nie udzielił żadnych informacji, a jego żona stwierdziła, że incydent to jedynie jednorazowy przypadek. — Proszę, darujcie sobie sensację. Sąd rozstrzygnie tę sprawę — dodała na koniec.
Oto sytuacja, która nie tylko naraża zdrowie mieszkańców, ale również stawia nas przed pytaniem, co zrobić, aby uniknąć takich dramatów w przyszłości. Jak widać, w Grzymalinie strach o bezpieczeństwo na każdym kroku jest jak najbardziej uzasadniony.