Odcięcie amerykańskiej pomocy wojskowej dla Ukrainy mogłoby skrócić czas, w jakim Kijów mógłby stawiać opór, do zaledwie trzech miesięcy – prognozuje płk Piotr Lewandowski w rozmowie z Onetem. Jak zauważa, choć teoretycznie Europa mogłaby zrekompensować „amuniczną lukę”, to taka operacja wiązałaby się z poważnymi wyzwaniami. „Musielibyśmy naruszyć nasze własne zasoby – podkreśla wojskowy. – Mimo wszystko, Europa dysponuje jednym atutem, który mógłby zniechęcić Rosjan oraz wpłynąć na zmianę stanowiska USA.”
STANOWISKO ADMINISTRACJI TRUMPA
Jak donosi Reuters, przedstawiciele administracji Donalda Trumpa zapowiadali Ukraina natychmiastowe odcięcie od orbitalnej sieci Starlink, jeśli Kijów nie wyraziłby zgody na umowę dotyczącą podziału zysków z zasobów naturalnych w kraju. Trump z kolei wyraził przekonanie, że Ukraina wkrótce ulegnie presji USA.
„Całkowite pozbawienie łączności Starlink zmusiłoby Ukraińców do niemal natychmiastowej kapitulacji, ponieważ z wyjątkiem tej technologii ich komunikacja byłaby poważnie ograniczona” – komentuje płk Lewandowski.
Wojskowy jasno stwierdza: „Zatrzymanie dostępu do Starlink przez Amerykanów byłoby uznane za akt wrogi, a jego konsekwencje znacząco wpłynęłyby na amerykańską politykę.”
RYZYKO ODCIĘCIA POMOCY MILITARNEJ
Pytany o ewentualne całkowite odcięcie wojskowej pomocy przez administrację Trumpa, płk Lewandowski przyznaje, że ma wątpliwości co do takiego rozwoju wypadków. „Trump, pomimo niektórych przekonań, nie jest władcą absolutnym w Ameryce – musi liczyć się z Senatem, są ograniczenia nawet w systemie prezydenckim” – zauważa.
Gdyby jednak USA całkowicie zmieniły swoje podejście do Ukrainy, „odcięcie amerykańskiej pomocy mogłoby oznaczać, że Ukraina pozostanie zdolna do walki przez około trzy miesiące” – podaje Lewandowski. Tłumaczy, że kluczowe są dostawy amunicji i stabilność budżetu, który „może wystarczyć do końca roku”, lecz nelność zapasów amunicji skończyłaby się znacznie szybciej.
EUROPA JAKO NOWY AKTUALIZATOR
Pomimo zawirowań, polski wojskowy zna możliwy scenariusz, w którym Ukraina, pozbawiona wsparcia Amerykanów, nie znalazłaby się w beznadziejnej sytuacji. „Jeżeli Europa podejmie zdecydowane kroki i zaangażuje swoje siły militarne, to sporo się zmieni” – przewiduje. „Nie mówię tutaj o wysyłaniu wojsk na ląd, ale o wsparciu lotniczym. W tym zakresie Europa Zachodnia ma przewagę nad rosyjskim lotnictwem, które jest w złym stanie technicznym po trzech latach konfliktu.”
„Już wtedy Europa mogłaby rozpocząć nadzór nad ukraińską przestrzenią powietrzną, co wiązałoby się z możliwością użycia siły przeciwko rosyjskim samolotom. Taki krok byłby znacznie bardziej wysublimowany z perspektywy Moskwy i mógłby wpłynąć na zmianę strategii USA” – ocenia płk Lewandowski.
OSTROŻNOŚĆ I SCENARIUSZE
Warto jednak podkreślić, że płk Lewandowski podchodzi do tego scenariusza ostrożnie. „Europa nie jest jeszcze gotowa zaryzykować odpowiedzi ze strony Rosji, która mogłaby zacząć atakować bazy lotnicze w Europie” – zauważa. Przypomina również, że wszelkie działania wojskowe musiałyby odbywać się na podstawie bilateralnych umów, a nie w ramach NATO. „W przeszłości Rosja podpisywała umowy z krajami takimi jak Iran czy Korea Północna, co pokazuje, że w chwilach kryzysu, można lub należy podjąć działania w imię współpracy” – podsumowuje.
Płk Lewandowski zwraca uwagę, że z perspektywy wojskowej Europa nie jest przygotowana na wysłanie sił lądowych do Ukrainy. „Mogłaby co prawda pomóc Ukrainie wypełniając amunicyjną lukę, ale to wiązałoby się z poważnym uszczerbkiem na naszych własnych zapasach. Wzrost produkcji amunicji w Europie Zachodniej przewiduje się dopiero na przyszły rok, a do tego czasu trudno sobie wyobrazić, że Europa poczyni wymierne kroki w swojej obecnej sytuacji” – podsumowuje.
