Nie żyje noworodek z Rudy Śląskiej. Miesięczny chłopczyk najprawdopodobniej był maltretowany: miał liczne złamania i obrażenia głowy. Rodzina miała założoną niebieską kartę, a pod koniec ubiegłego roku wobec rodziców toczyło się postępowanie w związku z „uszkodzeniem ciała” starszej córki – dziewczynka trafiła do rodziny zastępczej, a później została oddana rodzicom biologicznym.
W chwili tragedii w domu z chłopcem przebywał 30-letni ojciec. 29-letnia matka była wtedy w sklepie z 14-miesięczną córką. W pewnym momencie mężczyzna zadzwonił do kobiety i poinformował ją, że chłopiec nie oddycha. 29-latka wróciła do domu, po drodze dzwoniąc na pogotowie.
Nie żyje miesięczny chłopczyk z Rudy Śląskiej. Miał liczne obrażenia, zdaniem lekarzy mógł być maltretowany
Niemowlę o godzinie 15:20 zostało przetransportowane śmigłowcem Lotniczego Pogotowia Ratunkowego do katowickiego Górnośląskiego Centrum Zdrowia Dziecka. Chłopiec był reanimowany w trakcie transportu, udało się przywrócić krążenie dziecka.
Chłopiec trafił na oddział intensywnej terapii w fatalnym stanie, który uniemożliwiał operację. Mimo wysiłków lekarzy, niemowlę po kilku godzinach zmarło.
Dziecko miało liczne złamania, w tym także wiele obrażeń głowy. Przyczyną śmierci chłopca było zatrzymanie serca spowodowane urazem, jednak szczegóły dotyczące rozległości obrażeń wykaże sekcja zwłok.
Dziecko było maltretowane, rodzina miała niebieską kartę
– Sekwencja zdarzeń, czyli nakładanie się urazów, występujących w różnym czasie w ciągu miesiąca świadczy o tym, że były to regularne urazy, co przemawia za maltretowaniem – powiedział w rozmowie z dziennikarzami, cytowany przez TVN24 Andrzej Bulandra, chirurg dziecięcy, koordynator Centrum Urazowego dla Dzieci w Katowicach.
Lekarze powiadomili policję, rodzice dziecka zostali zatrzymani.
Rodzina zmarłego chłopca miała założoną niebieską kartę i była pod kuratelą kuratora sądowego oraz MOPS-u. Starsze dziecko pary, 14-miesięczna dziewczynka, trafiła do rodziny zastępczej po tym, jak wobec rodziców toczyło się postępowanie za „uszkodzenie ciała” córki. Pod koniec 2019 roku dziewczynka z powrotem trafiła do biologicznej rodziny, a postępowanie zostało umorzone. Zostało wznowione na początku lipca br. na wniosek kuratora.
30-letni ojciec był także karany za przestępstwa narkotykowe.
Po śmierci brata dziewczynka trafiła do szpitala na badania, które nie wykryły śladów pobicia. Dziecko zostało przewiezione do pogotowia rodzinnego.