Dzisiaj jest 21 listopada 2024 r.
Chcę dodać własny artykuł
Marcel Korkuś

Marcel Korkuś – nurek, który wyłowił ciało zaginionego Kacperka:”Chciałem ulżyć rodzinie”

Marcel Korkuś brał udział w poszukiwaniach 3,5- letniego Kacperka w Nowogrodźcu od samego początku. Od prawie dwóch dekad pomaga służbom w podobnych sprawach. Jest biegłym sądowym z zakresu nurkowania. Cztery godziny po zaginięciu malca przeczesywał rzekę Kwisę i robił to codziennie przez dwa tygodnie. Jego upór, odwaga i doświadczenie pozwoliły odnaleźć ciało chłopca i oszczędzić rodzinie kolejnych chwil niepewności.

27-kwietnia rodzice 3,5-letniego Kacpra zgłosili zaginięcie chłopca w Nowogrodźcu. Chłopak był pod opieką ojca na jednej z działek w pobliżu płynącej tam rzeki Kwisy. Niemal natychmiast ruszyła szeroko zakrojona akcja poszukiwawcza. Uczestniczył w niej właśnie Marcel Korkuś, dwukrotny rekordzista Guinnessa w nurkowaniu wysokogórskim i biegły sądowy z zakresu nurkowania.

Korkuś w wieku zaledwie 13 lat, jako ratownik WOPR, znalazł trzech topielców. Od tej pory pomaga służbom w sprawach związanych z zaginięciami w pobliżu zbiorowisk wodnych.

Marcel Korkuś w życiu jak i w pracy jest nieustępliwy.Na teren poszukiwań dojeżdżał codziennie aż 60 km z Żar, a później pływał w rzece 5-6 godzin dziennie. Aż do skutku. W końcu, w sobotę rano, udało mu się odnaleźć ciało. Znajdowało się 1200 metrów od działki, na której ostatnio widziano chłopca. Wcześniej służby bezskutecznie sprawdziły 20 km koryta Kwisy.

– Uznałem, że trzeba wrócić bliżej miejsca zaginięcia, mimo że rzeka była już wielokrotnie sprawdzana w tym miejscu. Zacząłem od nowa i sprawdzałem całe koryto metr po metrze – wspomina doświadczony nurek. – To ciężka praca, bo rzeka wydaje się niepozorna, ale są miejsca, gdzie jest mnóstwo konarów i gałęzi, o które mogło zaczepić się ciało – tłumaczy bohater artykułu.

Na ciało małego Kacpra natknął się w piątek, choć… nie zdawał sobie z tego sprawy. – W poszukiwaniach używałem m.in. kamery. Wieczorem po powrocie do domu sprawdziłem z niej obraz, tak na wszelki wypadek. Okazało się, że przepłynąłem tuż obok zwłok – relacjonuje.

Od razu zawiadomił policję. Przyjechali na wskazane miejsce w sobotę rano. Po analizie fotografii dotarcie do ciała dziecka zajęło kilka minut. Tej smutnej wiadomości spodziewało się całe miasteczko.

– Rozmawiałem z matką, polały się łzy. Podziękowała mi za to, że ulżyłem jej cierpieniom. Wolała poznać nawet najgorszą prawdę niż żyć w nieświadomości – wspomina nurek.

W swojej pracy wiele razy spotykał się z podobnymi sytuacjami. Wie dobrze, jak niszcząca jest niepewność. I chociaż zła wiadomość nigdy nie będzie dobrą, to mimo wszystko czasem bywa lepsza od ciągłego wahania, huśtawek lęku i nadziei, żalu, że nie można pochować bliskiej osoby, pożegnać się z nią, złożyć do grobu.

Współpracę z policją ocenia bardzo pozytywnie. – Czułem się potrzebny, chcieli korzystać z mojego doświadczenia. Cieszę się, że mogłem pomóc – podsumowuje.

Same poszukiwania były trudne i męczące. Nurkował w warunkach ograniczonej widoczności. W każdym momencie mógł zobaczyć ciało. To wymaga silnej psychiki i wielkiego serca. 

– Chciałem pomóc za wszelką cenę – mówi.

Według nurka z Żar, nie ma nic dziwnego w tym, że poszukiwania trwały aż dwa tygodnie. –  Ciało znajdowało się w trudno dostępnym miejscu. Mogło nie wypłynąć nawet przez miesiąc – ocenia.

Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie