W niezwykle dramatycznych okolicznościach doszło do tragicznego wypadku przy ulicy Klemensa Janickiego w Żninie (woj. kujawsko-pomorskie). W piątek, 29 listopada, kobieta z kilkuletnim synem zbliżyła się do przejścia dla pieszych. Chwila wahania, szybki przegląd sytuacji — lewo, prawo. Trzymając synka za rękę, poczuła się bezpieczna, gdy jeden z nadjeżdżających samochodów się zatrzymał. To, co wydarzyło się chwilę później, na zawsze odmieniło ich los.
BEZCZYNNOŚĆ CZY OBAWY?
Nagle z lewej strony pojawiło się srebrne seicento, które z olbrzymią prędkością zmierzało w ich stronę. Matka, w szoku, zrozumiała, że zaraz dojdzie do tragedii. Instynktownie cofnęła się na chodnik, próbując ochronić swoje dziecko, lecz nie zdążyła. Zaledwie sekundy postanowiły o ich przyszłości — wystarczyło, by chłopiec był bezpieczny.
TRAGICZNY IMPAKT
Huk uderzenia wstrząsnął okolicą. Sześciolatek został uderzony z ogromną siłą, a jego plecak i czapka wylądowały w różnych kierunkach. Te przerażające milisekundy, w których czas zdaje się zatrzymać, na zawsze utkwią w pamięci świadków. Przerażająca scena zarejestrowana przez monitoring ukazuje nie tylko dramat, ale i bezsilność osób postronnych.
REAKCJA ŚWIADKÓW
80-letni kierowca, sprawca zdarzenia, w okamgnieniu opuścił swój pojazd, ale zamiast działać, stał jakby oniemiały. Jego postawa budzi zdziwienie – nie próbował nawet zareagować na dramat, który rozgrywał się przed jego oczami. Wszyscy świadkowie pozostali w zimnym szoku, nie wiedząc, co robić, gdy matka klęczała na asfalcie, tuląc swoje nieprzytomne dziecko.
PRAWDA CZY ŻART?
W tej tragicznej scenerii pojawił się również mały kundelek, jakby wyczuwający zagrożenie. Zbliżał się do leżącego chłopca, a jego niepewne kroki były odzwierciedleniem tego, co przeżywali zszokowani ludzie wokół. Dziecko z obrażeniami zostało szybko przetransportowane do szpitala w Bydgoszczy, gdzie jego stan zdrowia będzie kluczowy dla dalszych postępowań.
SPRAWIEDLIWOŚĆ W OBLICZU TRAGEDII
Policja ustaliła, że kierowca seicento nie ustąpił pierwszeństwa pieszym. Choć był trzeźwy, wizja konsekwencji jego działań będzie prześladować zarówno niego, jak i najbliższych poszkodowanego chłopca. Żnin pogrążony jest w szoku po tym incydencie, a przejście dla pieszych, które miało być bezpieczne, stało się miejscem niewyobrażalnej tragedii.