Władimir Putin, prezydent Rosji, zwrócił się do byłej kanclerz Niemiec Angeli Merkel z prośbą o wybaczenie, wspominając nieprzyjemny incydent sprzed niemal 18 lat. Wówczas, podczas spotkania, Putin przybył z czarnym labradorem Koni, mimo że Merkel od dziecka boi się psów. „Gdybym wiedział, nigdy bym tego nie zrobił” – wyznał lider Kremla w odniesieniu do tej sytuacji, którą była kanclerz szczegółowo opisała w swojej autobiografii „Wolność”.
WSPOMNIENIA Z PRZESZŁOŚCI
W autobiografii Merkel odtwarza swoje przemyślenia dotyczące spotkania z Putinem w 2007 roku. Mimo że w 2006 roku doradcy Merkel zadbali o to, by Koni nie było na spotkaniach, w kolejnym roku rosyjski prezydent postanowił zrobić wyjątek. Duży pies błądził po pokoju, wywołując niepokój u byłej kanclerz, która próbowała go ignorować. „Mój niepokój wzrastał, a Putin wyglądał na rozbawionego” – zaznaczyła Merkel w swoich wspomnieniach.
DYPLOMATYCZNA GRZEGORZKA
Podczas czwartkowej konferencji prasowej Putin odniósł się do tego incydentu, wyrażając zdziwienie, że znana z wrażliwości na psy Merkel nie wyjawiła mu swojego lęku. „Proszę, wybacz mi, Angelo. Nie miałem na celu sprawienia ci przykrości – chciałem jedynie stworzyć miłą atmosferę” – dodał, co wywołało rozbawienie wśród zgromadzonych dziennikarzy.
Putin podkreślił, że jego intencją było jedynie wprowadzenie pozytywnej atmosfery, mając na uwadze swoje wcześniejsze doświadczenia z Niemiec, gdzie zwierzęta traktowane są z dużą sympatią. Wyjaśnił, że nie wiedział o traumatycznych przeżyciach Merkel związanych z psami. „Każdemu może się zdarzyć, że doświadczył traumy psychologicznej” – skwitował w końcowym komentarzu.
Czarna labradorka Koni była dla Putina szczególnie ważna – otrzymał ją w 2000 roku od Siergieja Szojgu i towarzyszyła mu aż do swojej śmierci w 2014 roku. Historia tego psa stała się jednocześnie pretekstem do refleksji nad relacjami między przywódcami, a także ich ludzką stroną, mimo złożoności politycznych zawirowań.
Źródło/foto: Interia
