W piątek o godzinie 12 w całej Polsce rozległy się syreny policyjne, które były symbolem pamięci i szacunku dla tragicznie zmarłego aspiranta sztabowego Mateusza Biernackiego. Policjant ten stracił życie podczas pełnienia swoich obowiązków zawodowych. W hołdzie dla niego swoje wsparcie wyraziły także jednostki Straży Pożarnej oraz Straży Granicznej, tworząc wspólny front solidarności z tragicznie zmarłym funkcjonariuszem.
TRAGEDIA NA WARSZAWSKIEJ PRADZE
Wydarzenie, które wstrząsnęło społecznością, miało miejsce na warszawskiej Pradze. W czasie interwencji jeden z policjantów, przez pomyłkę, nie rozpoznał swojego kolegi w cywilu i oddał w jego kierunku śmiertelny strzał. Podczas uroczystości pogrzebowej, która odbyła się 29 listopada o godzinie 12, w całym kraju ponownie zawyły syreny. W ceremonii wzięli udział Komendant Główny Policji Marek Boroń oraz minister spraw wewnętrznych Tomasz Siemoniak.
WYMIAR SPRAWIEDLIWOŚCI I KADROWE WYZWANIA POLICJI
Pomimo natychmiastowej interwencji medycznej, aspirant Biernacki zmarł w szpitalu. Policjant, który oddał tragiczny strzał, oskarżony został o przekroczenie uprawnień i nieuzasadnione użycie broni. Po decyzji sądu pozostał pod policyjnym nadzorem, ponieważ sąd nie uwzględnił wniosku prokuratury o zastosowanie aresztu tymczasowego.
To tragiczne zdarzenie wpływa na dyskusję na temat problemów kadrowych w policji. Sprawca, młody funkcjonariusz, po raz pierwszy pełnił służbę patrolową w stolicy, co uwypukla wyzwania związane z odpowiednim przygotowaniem policjantów do działań w skomplikowanych warunkach miejskich. „To pokazuje, jakie są braki w policji. Kierownik jeździ z żółtodziobem, który na początku powinien chodzić na patrole w prewencji, a pojechał na akcję, bo nie było komu” – skomentował jeden z funkcjonariuszy w rozmowie z „Gazetą Wyborczą”. Młody policjant, Bartosz Z., na co dzień służył w Nowym Dworze Mazowieckim, a feralnego dnia po raz pierwszy miał służbę w Warszawie.
ŻYCIE MATEUSZA BIERNACKIEGO
Aspirant sztabowy Mateusz Biernacki, posiadający ośmioletni staż w warszawskim garnizonie, specjalizował się w działaniach wywiadowczych i często operował bez munduru. Jego tragiczna śmierć jest nie tylko ogromną stratą dla bliskich i kolegów z pracy, ale także przypomnieniem o konieczności poprawy organizacji i szkolenia wśród funkcjonariuszy, żeby do podobnych tragedii nie dochodziło w przyszłości.