Miniony weekend był wyjątkowym wydarzeniem dla fanów Arki Gdynia, gdyż przyszło im pożegnać jedną z największych legend klubu. Marcus da Silva, weteran drużyny, w wieku 40 lat zakończył swoją bogatą karierę w barwach Żółto-Niebieskich. Mecz ze Stalą Stalowa Wola miał szczególny wymiar, bowiem był to jego ostatni występ w pierwszej drużynie, podczas którego otrzymał gromkie oklaski od kibiców.
WIELKIE POŻEGNANIE LEGENDY
Brazylijczyk z polskim obywatelstwem rozpoczął spotkanie w wyjściowej jedenastce, a jego występ zainaugurowany został już w 8. minucie, kiedy to został zmieniony przez Karola Czubaka. Ten młody napastnik, zadebiutował mocno, zdobywając hat-tricka, co przyczyniło się do wysokiego, 5:1, zwycięstwa Arki.
W tym wyjątkowym momencie dla Da Silvy na linii bocznej czekała również prezydent Gdyni, Aleksandra Kosiorek, która w imieniu mieszkańców miasta wyraziła wdzięczność za jego wkład w rozwój klubu i liczne sukcesy, takie jak zdobycie Pucharu i Superpucharu Polski. „Nie wyobrażałem sobie innego zakończenia. Szacunek ze strony kibiców jest dla mnie bezcenny, ponieważ zawsze mogłem spojrzeć w lustro i powiedzieć, że byłem uczciwy wobec wszystkich” – podkreślił ze wzruszeniem bohater tego wieczoru.
LEGENDARNY STRZELEC I NOWE WYZWANIA
Marcus da Silva zagrał w 260 meczach Arki, zdobywając 63 bramki, co czyni go najlepszym strzelcem w historii klubu. Jego odejście to nie tylko koniec pewnej ery, ale także początek nowego rozdziału w jego życiu. Na szczęście, nowego zajęcia szukać nie musi; od kilku miesięcy pełni funkcję radnego Gdyni. Możliwe, że podąży śladami innego byłego piłkarza Arki, Rafała Siemaszki, który w ostatnich wyborach parlamentarnych uzyskał mandat posła i obecnie biega po sejmowych korytarzach, zamiast po boisku.
Legendy nie tylko się pożegnały, ale i pozostawiły po sobie niezatarty ślad w sercach kibiców, czego najlepszym przykładem jest historia Marcusa da Silvy, który stanowił nieodłączną część tego nadmorskiego klubu przez wiele lat.