Jarmark Bożonarodzeniowy w Warszawie rokrocznie przyciąga tłumy mieszkańców oraz turystów szukających świątecznych klimatów, niepowtarzalnych prezentów i lokalnych przysmaków. Tegoroczne otwarcie jednak rozczarowało oczekiwania. Pomimo zapowiedzi o uruchomieniu straganów od 23 listopada, odwiedzający zostali zaskoczeni dość nietypowym widokiem.
RZECZYWISTOŚĆ MIESZKAŃCÓW
Jarmark na Starym Mieście miał być jednym z głównych punktów świątecznych, a tymczasem rzeczywistość okazała się przygnębiająca. Zamiast kolorowych stoisk i licznych atrakcji, zastać można było jedynie kilka zamkniętych budek, co na pewno nie napawało zachwytem. Oferta była skromna, a ceny mogły przyprawić o ból głowy.
OFICJALNE ZAPOWIEDZI A RZECZYWISTOŚĆ
Według pierwotnych planów, Jarmark Bożonarodzeniowy na Międzymurzu Piotra Biegańskiego miał rozpocząć działalność 23 listopada i trwać do 6 stycznia 2025 roku. Organizatorzy zapewniali bogate menu — od rękodzieła po lokalne smakołyki. W rzeczywistości, pierwszego dnia mieszkańcy napotkali jedynie jedną, samotną budkę z ciepłymi ubraniami. Spacerujący, licząc na świąteczny nastrój, musieli zadowolić się przeszukiwaniem zamkniętych stanowisk.
ŚWIĄTECZNE AKCENTY NA RYNKU
Na szczęście, ci, którzy udali się na Rynek Starego Miasta, mogli poczuć odrobinę magii świąt. Otworzone budki gastronomiczne serwowały gorące napoje i przekąski. W menu znalazły się tradycyjne pozycje, takie jak grzane wino oraz gorąca czekolada, obok sycących dań, jak kiełbasa z grilla i pajda ze smalcem.
CENY, KTÓRE ODSTRASZAJĄ
A jakie są zatem ceny na warszawskim jarmarku? Niestety, dla wielu mogą wydawać się absurdalnie wysokie. Za 0,4 litra zimowej herbaty trzeba zapłacić 20 zł, tyle samo kosztuje grzaniec. Jeśli chodzi o jedzenie, pajda ze smalcem to wydatek rzędu 15 zł, a grochówka 20 zł. Takie kwoty mogą skutecznie odstraszać gości z nadzieją na świąteczne zakupy.
Wydaje się, że zamysł świątecznego jarmarku w sercu Warszawy utknął w nieprzyjemnym zakręcie. Czy organizatorzy zdążą przywrócić atmosferę radości i świątecznego czaru, zanim przybędzie więcej odwiedzających? Czas pokaże. Na razie pozostaje nie tylko smutek, ale i irytacja, w sercach tych, którzy liczyli na prawdziwe święta.