W czwartek w Sejmie doszło do zaskakującej wymiany zdań między posłami. Antoni Macierewicz, były przewodniczący podkomisji smoleńskiej, ogłosił, że zgłosił do prokuratury wniosek dotyczący domniemanych przestępstw popełnionych przez Władysława Kosiniaka-Kamysza i Cezarego Tomczyka. Oskarżenia, które Macierewicz postawił politykom, wywołały natychmiastową reakcję ze strony wiceministra obrony narodowej.
OSKARŻENIA I REAKCJA
„Dokonałem zgłoszenia o bezprawnych działaniach pana Władysława Kosiniaka-Kamysza oraz pana Cezarego Tomczyka”, oznajmił poseł z PiS-u. W jego ocenie, wymienieni politycy rzekomo wspierają interesy zarówno Władimira Putina, jak i Donalda Tuska. Jak wskazuje Macierewicz, ich działania mogą być interpretowane jako „działania na rzecz rosyjskiej orientacji”, co w kontekście aktualnej sytuacji politycznej budzi olbrzymie kontrowersje.
Polemika stała się jeszcze bardziej intensywna, gdy Macierewicz zwrócił się bezpośrednio do Kosiniaka-Kamysza, sugerując, że jego raport korzystnie wpływa na wizerunek Putina. Te oskarżenia nie pozostały bez echa; wicepremier i szef MON od razu zażądał prostowania.
SZARŻA SŁOWNA W SEJMIE
Cezary Tomczyk w sposób ironiczny odniósł się do wypowiedzi Macierewicza, podkreślając z pełną dezaprobatą: „Pan Antoni Macierewicz powiedział tutaj: *pan Putin*… Chyba dla pana jest to *pan*.” Takie zaszłości na pewno nie są nowością w zdominowanej przez emocje debacie politycznej, jednak co ciekawe, niektórzy uczestnicy obrad zaczęli owocnie dopytywać, z jakiego powodu Kosiniak-Kamysz zyskał wsparcie rosyjskich mediów.
Nie ma wątpliwości, że te kontrowersyjne oskarżenia oraz ich kontekst mogą zaostrzyć napięcia wewnętrzne w polskiej polityce. A dla wielu obserwatorów to nie tylko sprawa osobistych konfliktów, lecz również istotny test dla wartości, na jakich opiera się nasza polityka zagraniczna.