W obliczu kontrowersji wokół importu węgla, prezes PiS Jarosław Kaczyński zdecydowanie ocenił sytuację, stwierdzając, że Najwyższa Izba Kontroli (NIK) nie jest obecnie urzędem państwowym. Słowa te padły w odpowiedzi na zawiadomienie NIK w sprawie byłego szefa Ministerstwa Aktywów Państwowych, Jacka Sasina.
ZNAMIENNE ZAWIADOMIENIE NIK
Najwyższa Izba Kontroli skierowała do prokuratury zgłoszenie dotyczące domniemanego przestępstwa, które miało miejsce w kontekście organizacji importu i dystrybucji węgla kamiennego. Sprawa dotyczy skutków embarga na dostawy tego surowca z Rosji, wprowadzonego w 2022 roku.
Nie są to jednak działania instytucji państwowej?
W reakcji na pytania dziennikarzy, Kaczyński skrytykował NIK, wykazując, że według niego nie spełnia ona wymogów urzędów państwowych. Komentując szefa NIK, Mariana Banasia, zauważył, że jego niedawne wypowiedzi wskazują na polityczną stronniczość, a nie obiektywną kontrolę. Kaczyński powołał się na nagrania z 2023 roku, w których Banaś rzekomo zapowiadał, że nie pozwoli na koalicję PiS z Konfederacją.
Import węgla: konieczność czy niedopuszczalne działania?
Prezes PiSu bronił decyzji o imporcie węgla, podkreślając, że w Polsce wiele domów wciąż opalanych jest tym surowcem. Argumentował, że zakaz importu węgla z Rosji, w obliczu sytuacji polityczno-militarnej, wymagany był do pozyskania surowca z różnych zakątków świata, w tym Kolumbii i Indonezji. Kaczyński uznał wszczynanie postępowania w tej kwestii za działania o charakterze kryminalnym.
Cała sytuacja rodzi pytania o transparentność działań NIK oraz rolę instytucji w polskiej polityce. Wydaje się, że obie strony sporu mają swoją wizję odpowiedzialności, a kij ma zawsze dwa końce. Jak potoczą się dalsze losy tej sprawy? Czas pokaże!