Bezkarność uczestników dramatycznego incydentu w Warszawie trwała jedynie kilkanaście godzin. W niedzielę, 18 listopada, cztery osoby zostały zatrzymane w związku z podejrzeniem o potrącenie pieszego na przejściu dla pieszych w stolicy oraz ucieczkę z miejsca zdarzenia. Co skłoniło policję do zatrzymania tylu osób?
DRAMATYCZNE POTRĄCENIE I UZASADNIONA UCIECZKA
Wczesnym rankiem, w sobotę 17 listopada, na ulicy Mokotowskiej miało miejsce zdarzenie, które wprawiło w szok wielu przechodniów. Kierowca samochodu osobowego potrącił pieszego i w akcie nieodpowiedzialności uciekł, pozostawiając ofiarę leżącą na asfalcie. Incydent został natychmiast nagrany przez miejski monitoring oraz uwieczniony przez świadków, którzy wezwali pomoc. Poszkodowany został przetransportowany do szpitala, gdzie odwieziono go na badania.
SKUTKI POTRĄCENIA I WSPIERAJĄCA ROLA ŚWIADKÓW
Wideo z tego wypadku wzbudziło ogromne oburzenie wśród społeczeństwa. Nagranie przedstawia moment, gdy ciemny samochód, mający związek z całym zajściem, uderza w mężczyznę przechodzącego przez pasy. Sprawca nie zatrzymywał się, by pomóc, a wręcz przeciwnie – przyspieszył. Dzięki błyskawicznej reakcji świadków, którzy wezwali służby, poszkodowany otrzymał niezbędną pomoc i na szczęście odniósł jedynie lekkie obrażenia.
SZYBKA IDENTYFIKACJA SPRAWCÓW
Dzięki informacjom z mediów i czujności internautów, udało się szybko ustalić markę oraz model pojazdu sprawcy. Okazało się, że to ciemny ford, który już niedługo potem został odnaleziony przez policję, zaparkowany w Warszawie w okolicy ulicy Hożej. Funkcjonariusze przeszukali mieszkanie jego właściciela, który przebywał z trzema innymi osobami. Wszyscy zostali zatrzymani, a wśród nich byli trzej mężczyźni oraz jedna kobieta, z których panowie znajdowali się pod wpływem alkoholu.
PRAWDOPODOBNA ODPOWIEDZIALNOŚĆ ZA NIEUDZIELENIE POMOCY
Na chwilę obecną nie jest znana tożsamość kierowcy, jednak nie tylko on poniesie odpowiedzialność za ten incydent. Prawdopodobnie wszyscy zatrzymani będą musieli odpowiadać za nieudzielenie pomocy ofierze wypadku. Pieszy, na szczęście, czuje się dobrze i po zakończonym leczeniu opuścił szpital, wracając do domu. Mamy nadzieję, że taka sytuacja nigdy się nie powtórzy, a ci, którzy decydują się na tak nieodpowiedzialne zachowania, poniosą surowe konsekwencje.