Losy rodziny pięcioraczków z Horyńca wzbudzają duże zainteresowanie w Polsce. Dominika i Vincent Clarke, razem z jedenaściorgiem dzieci, pół roku temu wyjechali do Tajlandii. Wówczas zapowiadali, że to przeprowadzka na stałe. Teraz jednak, pani Dominika zaczyna otwarcie mówić o możliwym powrocie do Polski oraz o kłótniach z mężem. Wygląda na to, że rodzina Clarke planuje zmiany w swoim życiu.
Niecodzienne narodziny i rodzinne wyzwania
O tej nietypowej rodzinie media szeroko informowały dwa lata temu, gdy na jaw wyszło, że pani Dominika urodziła pięcioraczki. Tego typu przypadki zdarzają się raz na 52 mln porodów, co uczyniło ich historię wyjątkową, zwłaszcza że rodzice mieli już siódemkę starszych dzieci. Radość z narodzin pięcioraczków została jednak przyćmiona przez tragedię – jedno z noworodków zmarło krótko po porodzie.
Kilka miesięcy później rodzina Clarke podjęła niełatwą decyzję o przeprowadzce do Tajlandii, gdzie mieszkają od kwietnia. Mimo wcześniejszych zapewnień, że nigdy nie wrócą do Polski, temat powrotu coraz częściej pojawia się podczas ich rozmów. Jak twierdzi pani Dominika, jest to źródłem nieporozumień między małżonkami.
Codzienność w Tajlandii
– Podejrzewam, że łatwiej byłoby mi żyć w Polsce z wielu powodów – zdradza Dominika w jednym z wywiadów. – Problem w tym, że mąż nie chce wracać. Czasami się kłócę, mówiąc, że sama pojadę do kraju, ale wiem, że lepiej być razem. On nie chce wracać do Polski, ani jechać do Anglii czy Niemiec, więc pozostajemy w Tajlandii.
Pani Dominika zauważa jednak, że pomimo tęsknoty za ojczyzną, życie w Tajlandii ma swoje zalety. Cykl życia toczy się tu wolniej, a lepsza pogoda i smaczniejsze jedzenie również umilają codzienność. Mimo obaw związanych z finansami i adaptacją w nowym miejscu, obydwoje z mężem oraz dzieci, które uczęszczają do tajskiej szkoły, nie mają obecnie zamiaru wracać do Polski.
Nowe perspektywy i nadzieje
Obecnie Clarke’owie intensywnie uczą się języka tajskiego, co jest kluczowe nie tylko dla codziennej komunikacji, ale również dla uzyskania statusu rezydenta. – Na razie Tajlandia nie jest naszym domem – mówi z determinacją pani Dominika.
Rodzina powoli zaczyna myśleć o nadchodzących świętach Bożego Narodzenia. Na wyspie Koh Lanta, gdzie obecnie mieszkają, jest kilka polskich rodzin, które tradycyjnie obchodzą święta. 27 grudnia przeniosą się do nowego, parterowego domu, który będzie bardziej dogodny dla tak licznej rodziny, ponieważ muszą opuścić dotychczasowe miejsce, które jest wynajmowane przez Szwedów.
Chociaż obecnie nie mają wystarczających funduszy na zakup własnej nieruchomości, możliwy zysk ze sprzedaży ich domu w Horyńcu-Zdroju mógłby poprawić ich sytuację. Nieruchomość ta jest wystawiona na sprzedaż za prawie 2 mln zł, ale od miesięcy nie znalazła nabywcy. Czas pokaże, jakie decyzje podejmą w tej trudnej sytuacji.