Nagła i tragiczna śmierć Arkadiusza Tomiaka, znanego filmowca, wstrząsnęła światem sztuki. Mężczyzna, który miał 55 lat, zginął w wypadku drogowym w Lubiewicach, w okolicach Tucholi. Prokuratura zakończyła już śledztwo, ujawniając szczegóły tego nieszczęścia.
Wypadek na trasie
Arkadiusz Tomiak jechał na festiwal do Koszalina, gdzie nigdy nie dotarł. Zmarł zaledwie dwie godziny przed dotarciem do celu. Z żalem wspominają go bliscy – był kochającym mężem oraz tatą dwóch córeczek.
W poniedziałek, 10 czerwca 2024 roku, na drodze wojewódzkiej pod Tucholą panował spory ruch. Arkadiusz prowadził toyotę, w granicach dozwolonej prędkości. Niestety, w tym samym czasie kierowca bmw, 24-letni Radosław Sz., pędził z nadmierną prędkością, próbując wyprzedzać kilka samochodów naraz na zakręcie. Wówczas nieszczęście wisiało w powietrzu.
Zderzenie z ciężarówką
Gdy Radosław zauważył, że nie zdąży z manewrem, gwałtownie zahamował i wrócił na swój pas, uderzając w tył auta Arkadiusza. Jego pojazd został zepchnięty na lewą stronę, wprost pod nadjeżdżającą ciężarówkę. Arkadiusz nie miał szans na uniknięcie tragedii. Jego auto zaczęło płonąć, a on zmarł na miejscu.
Ciało filmowca nie nadawało się do identyfikacji. Jak ustalili śledczy, przyczyną śmierci były obrażenia wielonarządowe, a Arkadiusz zmarł jeszcze przed wybuchem pożaru.
Reakcje po wypadku
Kierowca bmw był trzeźwy i został hetiż po wypadku zatrzymany. Radosław Sz. usłyszał zarzut spowodowania wypadku ze skutkiem śmiertelnym oraz umyślnego naruszenia zasad ruchu drogowego, jednak nie przyznał się do winy. Jego postawa wzburzyła śledczych, gdyż przed zatrzymaniem próbował wprowadzić policję w błąd co do swojego miejsca zamieszkania.
W środę, 6 listopada, prokuratura w Tucholi skierowała akt oskarżenia do Sądu Rejonowego przeciwko Radosławowi Sz. Oskarżono go o wykroczenie z art. 177 par. 2 kodeksu karnego, dotyczące spowodowania śmiertelnego wypadku. Dowody wskazują na jego rażące naruszenie przepisów oraz nieodpowiedzialność za bezpieczeństwo na drodze.
Pamięć o Arkadiuszu Tomiaku
Arkadiusz Tomiak był szanowanym operatorem filmowym, którego prace można było zobaczyć w takich produkcjach jak „Karbala”, „Raport Pileckiego” czy „Czerwone maki”. Jego obecność w branży, a przede wszystkim w rodzinie, pozostawiła niezatarte ślady.
Wielu jego bliskich było wstrząśniętych tą tragedią, nie wiedząc, że ofiarą wypadku jest właśnie on. Można tylko przypuszczać, jak wiele z jego artystycznych marzeń i planów bezpowrotnie odeszło w przeszłość.