Ambasador Ukrainy w Korei Południowej, Dmytro Ponomarenko, ujawnił niepokojące informacje dotyczące obecności północnokoreańskich sił wojskowych w Rosji. W obwodzie kurskim miało powstać „centrum zarządzania”, które ma do nadzorowania działania jednostek Koreańskiej Republiki Ludowo-Demokratycznej (KRLD). Jak wykazały rozmowy z przedstawicielami amerykańskiego Pentagonu, obecność tych żołnierzy na terytorium Rosji jest już potwierdzona, a nawet doniesiono o śmierci niektórych z nich na froncie.
POTENCJALNE ZAGROŻENIE DLA STABILNOŚCI REGIONU
Ponomarenko zwrócił uwagę, że centra zarządzania mogą być odpowiedzialne za zapobieganie dezercji wśród żołnierzy KRLD. Obecnie w obwodzie kurskim stacjonuje około 11 tys. północnokoreańskich żołnierzy, a ich liczba może wzrosnąć nawet do 15 tys. Ambasador nie wyklucza, że taka obecność, mimo że może stanowić utrudnienie dla ukraińskich sił zbrojnych, nie wpłynie decydująco na przebieg konfliktu w Rosji.
RYZYKO DŁUGOTERMINOWEGO SZKOLENIA
Jednak, jak podkreśla ambasador, rotacyjne zmiany oddziałów co 2-3 miesiące mogą prowadzić do wyszkolenia nawet 100 tys. północnokoreańskich żołnierzy w nowoczesnych strategiach wojennych. Taki rozwój sytuacji może istotnie wpłynąć na stabilność na Półwyspie Koreańskim, a obecność dobrze wyszkolonego kontyngentu mogłaby zmienić dynamikę sił w regionie.
Nie sposób zignorować ironii losu, że w obliczu konfliktu pomiędzy Ukrainą a Rosją, do stale rosnącej liczby uczestników dołączają żołnierze z Korei Północnej. Co więcej, z medialnych doniesień wynika, że obecność tych sił na rosyjskim froncie może być zaledwie początkiem niepokojących trendów w tej skomplikowanej układance geopolitcznej.
Jak mówią chińskie przysłowia: „Zobaczymy, co przyniesie jutro”. Przyszłość pozostaje niepewna, a międzynarodowe napięcia mogą jedynie potęgować niebezpieczeństwo, jakie niesie ze sobą ta sytuacja.