Tragiczne wydarzenia na początku sierpnia w Białym Dunajcu (woj. małopolskie) skupiły uwagę całej Polski. W nocy z 1 na 2 sierpnia odkryto ciało Pawła Ziętkowicza (†25 l.) – zmasakrowanego i pokrytego krwią. Ostatnie chwile mężczyzna spędził w remizie strażackiej, gdzie bawił się z kolegami przy alkoholu. Na temat tego, co dokładnie się wydarzyło, wciąż krążą niejasności.
OBRAŻENIA I ZAGADKOWA ŚMIERĆ
Na podstawie zeznań świadków oraz nagrań monitoringu ustalono, że w trakcie spotkania doszło do brutalnej bójki. Rodzina zmarłego jest przekonana, że Paweł stał się ofiarą jednego z druhów. Około godziny 2:00 rano, zakrwawionego mężczyznę odprowadzono pod dom, jednak wkrótce postanowił wrócić po pozostawiony telefon. Niestety, jego bliscy znaleźli go nieprzytomnego, leżącego w krzakach. Mimo szybkiego transportu do szpitala w Nowym Targu, życie Pawła wygasło po kilku dniach.
POSTĘPY ŚLEDZTWA
Prokuratura Rejonowa w Zakopanem prowadzi śledztwo, jednak dotychczas nikt nie usłyszał zarzutów. Po zdarzeniu zlecono sekcję zwłok, określając, że przyczyną śmierci był krwiak podtwardówkowy. Jednak szczegóły dotyczące jego powstania pozostawały niejasne. Ostatnio prokuratura otrzymała nową, szokującą opinię biegłego.
– Z uzyskanej opinii wynika, że obrażenia mogły być wynikiem upadku oraz uderzenia głową o podłoże. Prokuratura kontynuuje badanie wszystkich okoliczności związanych z tym incydentem – mówi Justyna Rataj-Mykietyn, rzecznik prasowa Prokuratury Okręgowej w Nowym Sączu.
Czy w tej sprawie nastąpi przełom? Czy znajdzie się sprawca? Przemoc w tak bliskim gronie budzi nie tylko strach, ale i ogromne emocje. Możliwe, że wkrótce poznamy odpowiedzi na te ważne pytania, jednak rodzina Pawła Ziętkowicza bez względu na wynik śledztwa na zawsze będzie musiała zmagać się z jego tragiczną utratą.