W niedzielę w Poznaniu doszło do niepokojącego incydentu. Na stacji Górczyn zapalił się pociąg, który przewoził sprzęt AGD. Sytuacja stała się jeszcze bardziej dramatyczna, gdy ogień objął także wagon osobowy. To zdarzenie zbiega się z wizytą kibiców Legii Warszawa, którzy przyjechali do stolicy Wielkopolski na mecz z Lechem Poznań. Policja prowadzi śledztwo i już ustaliła, co było przyczyną pożaru.
Na szczęście obyło się bez ofiar
Co najważniejsze, w niedzielnym zdarzeniu nikt nie ucierpiał. Maszynista dostrzegł płomienie w pociągu, co zapoczątkowało ewakuację około tysiąca osób. „Podczas postoju na stacji Górczyn pociągu z kibicami Legii Warszawa jadącymi na mecz w Poznaniu doszło do pożaru wagonu towarowego. Od niego zapalił się wagon osobowy. Nikt nie ucierpiał. Szacujemy straty. Wylegitymujemy kibiców” – informuje wielkopolska policja. „Ustalamy przyczyny i przebieg tego wydarzenia”.
Nieporozumienia i race w akcji
Kibice Legii na szczęście nie ponieśli żadnych strat i mogli śledzić mecz, który zakończył się wygraną gospodarzy 5:2. Jednak sprawa pożaru wciąż jest badana. Według wstępnych ustaleń przyczyną zapłonu były race, które są niestety nieodłącznym elementem kultury kibicowskiej, mimo zakazu ich wnoszenia na stadiony.
Postępowanie w toku
Policja kontynuuje prace śledcze, a w najnowszym komunikacie podaje, że „ruszyły policyjne oględziny spalonych wagonów”. Specjalny pociąg z kibicami Legii zatrzymał się w Poznaniu obok pociągu towarowego, po czym rzucono race, które najpierw zapaliły wagon towarowy, a potem osobowy. Trwa dalsze dochodzenie w tej sprawie oraz szacowanie strat, które są na pierwszy rzut oka ogromne.
Na zdjęciach można zobaczyć zniszczone wagony oraz towary, które były przewożone. To dramatyczna sytuacja, która potwierdza, jak niebezpieczne mogą być nieodpowiedzialne zachowania na stadionach. Kto weźmie odpowiedzialność za te straty? Tego na razie nie wiadomo.