Świat sportu pogrążony jest w żalu po tragicznej śmierci Miela Dekiena, młodego kolarza, który miał zaledwie 18 lat. Zdarzenie miało miejsce w Beerst, niedaleko Diksmuide w Belgii, gdzie doszło do tragicznego wypadku samochodowego. Informację o jego śmierci przekazał zespół CQA Cycling Team, z którym był związany. „Nigdy Cię nie zapomnimy” — brzmi ciepłe pożegnanie od kolegów z drużyny.
OBIECUJĄCA KARIERA I TRAGICZNY FINAŁ
Miel Dekien był obiecującym talentem w świecie kolarstwa. W bieżącym sezonie osiągnął wiele, w tym czwarte miejsce w Grand Prix Bob Jungels. Zaledwie kilka dni temu brał udział w wyścigu Koppenbergcross. Jego zdjęcie nie zdążyło jeszcze zniknąć z tablic i emocjonalnych relacji, gdy dotarła smutna wiadomość o jego wypadku samochodowym.
DRAMATYCZNE WYDARZENIA NA MIEJSCU WYPADKU
Do zdarzenia doszło, gdy pojazd, którym podróżował Dekien, w nieznanych okolicznościach wypadł z trasy i uderzył w betonowy słup, który znajdował się na polu. Samochód dachował i wpadł do pobliskiego stawu, gdzie od razu zatonął. Tylko jeden z pasażerów zdołał wydostać się z pojazdu, aby wezwać pomoc. Z jego relacji wynika, że poprosił o pomoc rolnika, który niezwłocznie powiadomił służby ratunkowe.
ŚLEDZTWO W TRAKCIE
Na miejscu wypadku pojawiły się służby ratunkowe, w tym strażacy oraz nurkowie, którzy przez pół godziny wyciągali ciała pozostałych pasażerów. Niestety, reanimacja przeprowadzona na miejscu nie przyniosła rezultatu.
Teraz prokuratura prowadzi śledztwo mające na celu ustalenie przyczyn tej tragicznej sytuacji, która wstrząsnęła nie tylko społecznością sportową, ale również wszystkimi, którzy mieli przyjemność znać Miela Dekiena jako utalentowanego, pełnego pasji kolarza.