Dzisiaj jest 5 listopada 2024 r.
Chcę dodać własny artykuł

Sąsiedzi z Koszalina zgłosili płacz dziecka, co mogło uratować mu życie

Zarzuty wobec rodziców pięciomiesięcznego dziecka, które znalazło się w niebezpieczeństwie, okazały się prawdziwe. To sąsiedzi postanowili zawiadomić policję, obawiając się o los malucha. Po przybyciu na miejsce funkcjonariusze odkryli, że niemowlę ma obrażenia głowy i wymagało pilnej interwencji medycznej. Co jednak wiadomo o rodzinie? – Wprowadzili się do nas zaledwie dwa tygodnie temu – relacjonuje pani Maria.

INTERWENCJA POLICJI W KOSZALINIE

Rzecz, która rozegrała się w jednym z bloków na osiedlu w Koszalinie, zszokowała niejednego mieszkańca. 1 listopada w mieszkaniu przy ul. Gierczak wezwana została policja. – Sąsiedzi anonimowo zgłosili, że w budynku słychać krzyki, płacz malucha i wyzwiska. Na miejsce przybyły dwie policjantki. W środku zastały ojca i matkę chłopca – poinformowała nadkom. Monika Kosiec, rzecznik Komendy Miejskiej Policji w Koszalinie. Funkcjonariuszki zauważyły, że dziecko ma zasinienia w okolicach głowy.

Policjantki natychmiast wezwały karetkę, a po zbadaniu rodziców, którzy byli pod wpływem alkoholu (matka miała pół promila, ojciec niespełna promil), oboje trafili do aresztu.

ZARZUTY DLA RODZICÓW

Po nocy spędzonej w areszcie, małżeństwo zostało przesłuchane, a 3 listopada postawiono im zarzuty. Najpierw do prokuratury doprowadzono Annę Ś., która złożyła wyjaśnienia i usłyszała zarzut narażenia na utratę życia lub zdrowia małoletniego. Na niej bowiem spoczywał obowiązek opieki nad dzieckiem. Została objęta policyjnym dozorem – wyjaśnia nadkom. Kosiec.

Kobieta opuściła areszt, ale jej mąż Łukasz Ś. został tam dłużej. Oprócz takiego samego zarzutu, co żona, postawiono mu także zarzut znęcania się nad dzieckiem oraz spowodowania obrażeń, które mogą wymagać dłuższego leczenia. Po odmowie składania wyjaśnień, prokuratura złożyła wniosek o zastosowanie tymczasowego aresztowania wobec mężczyzny.

REAKCJA SĄSIADÓW

Choć interwencja sąsiadów miała miejsce, wielu mieszkańców bloku jest zaskoczonych tym, co się wydarzyło. – Para wprowadziła się do nas dopiero dwa tygodnie temu, dlatego ich nie znamy. Słyszałam, że wcześniej mieszkali w Świdwinie. Sama nie odnotowałam żadnego płaczu ani krzyków – twierdzi pani Maria (69 l.).

Według niej hałasy mogły słyszeć jedynie osoby przechodzące obok klatki schodowej. Para mieszkała na parterze, tuż przy wejściu do budynku.

– Uważam, że ten, kto zawiadomił policję, postąpił słusznie. Nikt nie wie, jak potoczyłyby się wydarzenia, gdyby nie ta interwencja. Być może pomoc przybyła w ostatniej chwili – dodaje pani Maria, chwaląc zachowanie anonimowego informatora.

Już dziś dołącz do naszej społeczności i polub naszą stroną na Facebooku!
Polub na
Subscribe
Powiadom o
guest
0 komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments

Przeczytaj również:

Artykuły minuta po minucie