Adrian Zandberg, lider partii Razem, odniósł się do ostatnich wydarzeń politycznych, podkreślając, że publiczna dyskusja w Polsce nie powinna skupiać się wyłącznie na Donaldzie Tusku. W rozmowie z Interią wyraził frustrację, gdyż przed rokiem ostrzegano przed sytuacją, w której obecnie się znajdują.
WCUKOWANE W GROBIE?
— Zarówno ja, jak i partia Razem byliśmy już tyle razy skazywani na porażkę, że zdążyłem się przyzwyczaić. Mowy pogrzebowe, które wygłaszają liberalni komentatorzy, mało mnie obchodzą — stwierdził Zandberg, nawiązując do wyjścia jego ugrupowania z klubu Nowej Lewicy. — Decyzje o tym, kto będzie zasiadał w Sejmie, podejmują wyborcy, a nie amatorscy grabarze komentatorscy. Nie ma co się martwić — dodał z przekonaniem.
O LEWICY I JEJ WŁADZY
Kiedy rozmowa zeszła na temat rządu lewicy, polityk zachował ostrożny ton. — Nie mam negatywnej opinii o obecnej lewicy. Wiem, że gdyby to od nich zależało, rząd wyglądałby inaczej. Jednak władza jest w rękach Platformy Obywatelskiej, Donalda Tuska i Andrzeja Domańskiego, którzy podejmują kluczowe decyzje — zaznaczył Zandberg.
GOTOWOŚĆ DO WSPÓŁPRACY
Zandberg podkreślił, że jest w polityce, aby dążyć do konkretnych celów, takich jak reformowanie systemu ochrony zdrowia, poprawa sytuacji na rynku pracy oraz kwestia mieszkalnictwa. — Jeśli istnieje możliwość realizacji tych zadań w ramach rządu, z chęcią to uczynię. Premier Donald Tusk i inne partie koalicji są tego świadome — powiedział z przekonaniem.
Jednak lider Razem wskazał na pewne warunki. — Jestem gotowy przyjąć propozycję wejścia do rządu, o ile pojawi się zgoda na realizację postulowanych zmian. Jeśli takiej zgody nie ma, pozostaję w opozycji — dodał.
REALIZM BEZ ILUZJI
Adrian Zandberg jasno wyraził swoje stanowisko, unikając jakiejkolwiek iluzji na temat funkcji w rządzie. — Nie chcę być malowanym ministrem czy wicepremierem. Posiadać wizytówkę, gabinet oraz limuzynę z kierowcą, ale bez rzeczywistego budżetu i narzędzi do działania, to nie moja droga. Udawanie, że wszystko jest w porządku, gdy w rzeczywistości jest źle, to coś, czego zdecydowanie unikam — zakończył polityk.