Polska poniosła klęskę w arbitrażu z australijską firmą GreenX Metals, co skutkuje koniecznością zapłacenia kary w wysokości 1,3 miliarda złotych za decyzje, które zostały podjęte przez rząd Prawa i Sprawiedliwości. Donald Tusk, przewodniczący PO, na konferencji prasowej wyraził swoje oburzenie, zasugerowawszy, że chciałby wskazać osobę odpowiedzialną za ten kosztowny błąd.
Rząd stoi przed obliczem konsekwencji
Podczas konferencji po posiedzeniu rządu Tusk został zapytany o czwartkową decyzję Międzynarodowego Trybunału Arbitrażowego, która nakłada na Polskę znaczną karę. Sprawa dotyczy decyzji Ministerstwa klimatu z 2018 roku, kiedy to australijska firma uzyskała koncesję na poszukiwanie złóż w Lubelskiem, gdzie planowała otworzyć kopalnię o nazwie Jan Karski. Po kilku latach rząd zdecydował się jednak przyznać koncesję polskiemu przedsiębiorstwu Bogdanka.
Kto zapłaci za błędy rządu?
Tusk nie krył swojego zdania na temat całej sytuacji, stwierdzając, że działania rządu PiS w tej kwestii były niewłaściwe. „Sprawa jest dość beznadziejna. Rząd PiS zawalił kwestię. Australijczycy mieli obiecane, że ich kopalnia powstanie. Oszukiwano ich przez lata, a gdy rząd wycofał się z zobowiązań, było jasne, że będą domagać się rekompensaty” — powiedział premier.
„Chciałbym podjąć działania w celu ustalenia, kto jest odpowiedzialny za to, że polski budżet będzie musiał zapłacić ponad miliard złotych za błędy urzędników” — dodał Tusk. Jego apel o odpowiedzialność osób odpowiedzialnych za podejmowanie decyzji rodzi pytania o transparentność w działaniu rządu i na przyszłość powinien skłonić do refleksji.
Jak widać, Polska stoi teraz przed poważnymi konsekwencjami błędnych decyzji, które mogą jeszcze bardziej obciążyć nasz budżet. Zawinione przez jednych, spłacane przez innych. Jak się wydaje, temat odpowiedzialności za takie sytuacje staje się coraz bardziej palący.