Ledwie uchyliliśmy się przed niewyobrażalną tragedią. Na warszawskim Bemowie, w obrębie Fortu Bema, czteroletni chłopiec wpadł do niezabezpieczonego szybu. Maluch przebywał na spacerze ze swoim opiekunem, a niebezpieczeństwo czaiło się w postaci niewidocznej dziury, z której wynikiem było osiem metrów spadku w dół!
Drama w Fort Bema
W sobotnie popołudnie, 26 października, około godziny 16.30, doszło do zdarzenia na terenie Fortu Bema, położonego pomiędzy ulicami Waldorfa i Obrońców Tobruku. Jak informuje „Miejski Reporter”, podczas wspólnego spaceru ojciec nie zauważył, kiedy jego syn zniknął spod jego oczu. Chłopiec nagle zapadł się pod ziemię, lądując w głębokim, nieosłoniętym szybie.
Błyskawiczna pomoc
Niezbędne służby ratunkowe szybko dotarły na miejsce zdarzenia, a przy wsparciu ojca dziecka ratownicy przystąpili do akcji ratunkowej. Dzięki ich wysiłkom maluch został wydobyty z kłopotów. Po udzieleniu mu pierwszej pomocy medycznej, chłopiec szczęśliwie okazał się być nietknięty przez poważniejsze konsekwencje — miał jedynie ogólne potłuczenia, które nie zagrażały jego życiu ani zdrowiu. Co ważne, jego ojciec był całkowicie trzeźwy.
Cała sytuacja przypomina nam, jak krucha jest granica między codziennością a katastrofą. Tego typu wydarzenia powinny nas zmusić do przemyślenia kwestii bezpieczeństwa w przestrzeniach publicznych. Tragedia mogła być na wyciągnięcie ręki, ale na szczęście w tym przypadku wszystko skończyło się dobrze, choć nie każdy dzień kończy się tymi pozytywnymi akcentami.