Państwo Szydłowscy, małżeństwo z ponad dwudziestoletnim stażem, zapłacili 15 tys. zł swojemu przyjacielowi za działkę, na której planowali budowę wymarzonego domu. Niestety, po nagłej śmierci właściciela, jego siostra odmówiła finalizacji transakcji, a rodzina straciła zainwestowane pieniądze. Obecnie pięcioosobowa rodzina zmaga się z trudnościami w małym domku letniskowym, pozbawionym podstawowych mediów takich jak woda czy prąd.
MARZENIA O WŁASNYM DOMU
Nieprzyjemna sytuacja Szydłowskich rozpoczęła się w momencie, gdy postanowili rozpocząć nowe życie w wynajmowanym domu pod Łodzią. Z tą decyzją wiązały się ich plany na przyszłość, ale zamiast nowego domu czekało ich życie w malutkim domku letniskowym.
– Mieliśmy nadzieję, że domek będzie tymczasowy, jednak minęły już trzy lata, a my wciąż czekamy – mówi Katarzyna Szydłowska. – Wójt pomógł nam, zakładając hydrant, bo woda była tu trudno dostępna.
PLANY SIĘ SYPNĘŁY
Państwo Szydłowscy i ich przyjaciel, pan Zdzisław, mieli wspólne marzenia związane z agroturystyką oraz przyszłością ich dzieci. W 2019 roku zawarli pierwszą umowę przedwstępną, a rok później podpisali kolejną. Prawnik reprezentujący Szydłowskich, mecenas Konrad Cimachowicz, wyjaśnia, że umowy określały kluczowe elementy transakcji.
– Zdzisław zadbał o wszystkie potrzebne formalności – wspomina Katarzyna. – Niestety, jego nagła śmierć wszyła nasze plany.
DRASTYCZNE ZMIANY
Po śmierci pana Zdzisława, majątek przeszedł w ręce jego siostry, zaś Szydłowscy czekali na zakończenie formalności związanych z zakupem. Musieli jednak przenieść się do domku letniskowego po tym, jak ich wynajmowany dom stracił dach w wyniku nawałnicy.
– Przez trzy lata obiecywano nam, że wszystko zostanie załatwione. Kiedy nadszedł czas na podpisanie umowy, pani Bożena odmówiła – mówi Katarzyna Szydłowska. – Nie spodziewaliśmy się, że zmieni zdanie w tak brutalny sposób.
SĄDOWE ZMAGANIA
Rodzina zdecydowała się walczyć o swoje w sądzie, jednak ich wysiłki zakończyły się porażką. Na rozprawie pani Bożena zaprzeczyła, że kiedykolwiek miała do czynienia z Szydłowskimi.
– Kiedyś honor był cenniejszy niż pieniądze. Dziś okazuje się, że nawet najbardziej starannie podpisany dokument traci na wartości, jeśli nie ma formy aktu notarialnego – smuci się Grzegorz Szydłowski.
Państwo Szydłowscy czują się zranieni tą sytuacją, zwłaszcza że zaufanie i przyjaźń, która ich łączyła z panem Zdzisławem, wydawały się stabilne. Niestety, rzeczywistość okazała się inaczej, a marzenia o własnym domu wciąż pozostają w sferze niepewności.
Źródło/foto: Polsat News