W 22. kolejce Ekstraklasy Korona Kielce zdobyła 3 punkty na własnym boisku, pokonując Śląsk Wrocław 2:0. Głównym architektem tego triumfu okazał się Adrian Dalmau, który dwukrotnie wpisał się na listę strzelców. Sytuacja wicemistrza Polski staje się coraz bardziej niepokojąca, chociaż trener Ante Simundza wciąż ma nadzieję na utrzymanie drużyny w lidze.
FOTEL W TABELI, A NIE W NAZWIE
Kielczanie zanotowali szóste zwycięstwo w bieżącym sezonie, co pozwoliło im oddalić się od strefy spadkowej. Z kolei Śląsk Wrocław, po już dwunastej porażce, ma coraz trudniejszą sytuację, tracąc 7 punktów do upragnionej bezpiecznej pozycji. Wzburzenie z powodu takiego stanu rzeczy można dostrzec na twarzach graczy i sztabu trenerskiego, a nad stadionem unosi się niezbyt optymistyczna aura.
DRAMAT W DOLICZONYM CZASIE I KARNA W SZESNASTEJ MINUCIE
Adrian Dalmau wpisał się na listę strzelców w doliczonym czasie pierwszej połowy, gdy z bliskiej odległości płaskim strzałem pokonał bramkarza Śląska, Rafała Leszczyńskiego. Snajper Korony nie zamierzał na tym poprzestawać, bowiem drugą bramkę zdobył w 76. minucie z rzutu karnego, który został podyktowany za faul Marc Llinaresa. Wrocławianie, którzy stawiają czoła nieszczęsnej sytuacji, wydają się być coraz bardziej bezsilni, co nie wróży dobrze ich najbliższej przyszłości.
DEKLARACJE SIMUNDZY
W obliczu trudnej sytuacji Ante Simundza wyraził swoje zdanie na temat ostatniego meczu, przyznając, że jego drużyna nie zasłużyła na zdobycie punktów. – Zagraliśmy dobrze tylko w drugiej połowie, a nie przez całe 90 minut. Dlatego nie zasłużyliśmy na nic – skomentował. Jednak entuzjazm nie opuścił trenera: – I wciąż wierzę, że jesteśmy w stanie się utrzymać. Jak byliśmy sportowcami, gdybyśmy w to nie wierzyli? Musimy zacząć regularnie wygrywać. Tylko przez to zrealizujemy nasz cel – dodał.
Korona Kielce – Śląsk Wrocław 2:0 (1:0)
Bramki: Dalmau 45.+4, Dalmau 76. (karny).