Białoruś złożyła Polsce propozycję organizacji wzajemnych inspekcji wojskowych w strefie o szerokości 80 km od granicy. Tego typu działania są typowym zabiegiem propagandowym, który ma na celu wyprzedzenie ewentualnych kroków ze strony wschodnich dyktatorów. „To przede wszystkim Rosja i Białoruś, jako autorzy największych w historii ćwiczeń wojskowych, powinny pozwolić na kontrolę swojego terytorium, gdzie planują zgromadzić ponad 200 tys. żołnierzy, a nie oceniać, jak druga strona broni się przed atakiem” – podkreśla w rozmowie z Onetem białoruski opozycjonista Paweł Łatuszka.
Białoruś ZAPROSIŁA POLSKĘ DO INSPEKCJI
Walerij Rewienko, szef departamentu międzynarodowej współpracy wojskowej białoruskiego Ministerstwa Obrony, przekazał, że Białoruś proponuje Polsce wspólne wizyty w jednostkach wojskowych oraz inspekcje terenowe w wyznaczonej strefie. Dodał, iż takie działania miałyby być realizowane w ramach regionalnych środków budowy zaufania i bezpieczeństwa, zgodnie z postanowieniami Dokumentu Wiedeńskiego. Rewienko zaznaczył, że oferta ma na celu umożliwienie Polsce „naocznego przekonania się”, że Białoruś nie planuje żadnych działań agresywnych. Podkreślił także, że Mińsk jest świadomy formowania przez Polskę trzech nowych dywizji, co stanowi dodatkowy kontekst tej propozycji.
PROPAGANDA CZY BEZPIECZEŃSTWO?
Paweł Łatuszka, białoruski polityk i były ambasador w Polsce, wskazuje na bezprecedensową propagandę, jaką zamierzają uprawiać władze w Mińsku. „Chcą, aby białoruskie i rosyjskie społeczeństwo uwierzyło, że Polska oraz inne sąsiadujące z Białorusią państwa NATO stwarzają zagrożenie poprzez formowanie dywizji i gromadzenie wojska przy granicy, planując rzekomy atak na Białoruś” – zaznacza polityk. Zauważa również, że propozycja inspekcji niesie z sobą ryzyko wykorzystania jej do celów wywiadowczych, z zamiarem zbierania informacji o sąsiadach.
Ekspert przypomina, że Dokument Wiedeński z 2011 roku określa zasady współpracy i obowiązki stron w kontekście ochrony bezpieczeństwa granic. Jednak Łatuszka jest zdania, że białoruski reżim wykorzysta tę propozycję do działań szpiegowskich. „Białoruś i Rosja to państwa, które zagrażają bezpieczeństwu swoich sąsiadów, co potwierdziła agresja z 2022 roku i prowadzenie wojny hybrydowej z użyciem nielegalnych migrantów na wschodniej granicy Unii Europejskiej” – podkreśla były dyplomata.
ĆWICZENIA ZAPAD-2025 A BEZPIECZEŃSTWO REGIONU
Łatuszka cytuje ministra obrony Białorusi, generała Wiktara Chrenina, który zapowiedział, że ćwiczenia „Zapad-2025” będą największe w historii pod względem liczby uczestniczących żołnierzy. „Te manewry będą stanowiły zagrożenie dla Ukrainy oraz sąsiednich krajów Białorusi” – przestrzega polityk, odnosząc się do wcześniejszych ćwiczeń „Zapad-2021”, w których uczestniczyło ponad 200 tys. żołnierzy rosyjskich i białoruskich.
Opozycyjny polityk zwraca uwagę na to, że wiara w słowa Aleksandra Łukaszenki czy Walerija Rewienko jest iluzoryczna. „Należy uważnie obserwować ich działania” – ostrzega. Podkreśla również, że to Rosja i Białoruś są inicjatorami największych ćwiczeń wojskowych w historii, a zgodnie z zasadami Dokumentu Wiedeńskiego to one powinny umożliwić inspekcje swojego terytorium. „Polska, Łotwa ani Litwa nie podejmowały działań, które mogłyby sugerować możliwość agresji na Białoruś czy Rosję. To sytuacja jest odwrotna” – konkluduje Łatuszka.
W 2021 roku ćwiczenia wojskowe odbyły się na czterech poligonach w Białorusi oraz dziesięciu w Rosji, w tym w Królewcu. Zgodnie z najnowszymi informacjami, rosyjskie okręty stacjonujące w Syrii mają dotrzeć do Królewca, co rodzi pytania o korytarz suwalski oraz rozmieszczenie grup wojskowych po obu stronach granicy.