Po niemal pięciu latach ponownie wróciła sprawa funkcjonariusza Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego, który w Warszawie potrącił dwie kobiety biorące udział w proteście. Mężczyzna usłyszał zarzut narażenia innego człowieka na niebezpieczeństwo, co wiąże się z karą do trzech lat pozbawienia wolności. Jak poinformował prokurator Piotr Antoni Skiba, podejrzany nie przyznał się do winy.
Incydent w Warszawie
Do incydentu doszło pod koniec października 2020 roku na skrzyżowaniu ulic Puławskiej i Goworka. Jedna z kobiet wymagała pomocy medycznej i trafiła do szpitala, podczas gdy druga wcześniej nie doznała poważnych obrażeń.
W ciągu kilku godzin po zdarzeniu ustalono, że za kierownicą BMW siedział Paweł K., funkcjonariusz ABW. Początkowo rzecznik koordynatora ds. służb specjalnych unikał komentarzy na ten temat, jednak pod naciskiem opinii publicznej przyznał, iż do zdarzenia doszło, gdy funkcjonariusz nie był w pracy.
Podniesienie rangi sprawy
Sprawa trafiła do warszawskiej prokuratury okręgowej, gdzie mężczyźnie postawiono zarzuty w ramach artykułu 160 Kodeksu karnego. Z nieznanych powodów doszło jednak do „podniesienia” rangi sprawy. Ostatecznie dokumenty przekazano do Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która zmieniła kwalifikację czynu, uznając, że jest to jedynie wykroczenie, a nie przestępstwo.
Po upływie niemal pięciu lat, a także zmianie w polskiej władzy, w czwartek odnowiono postępowanie i postawiono funkcjonariuszowi zarzut narażenia na niebezpieczeństwo.
Nowe informacje
Prokurator Skiba poinformował, że podejrzany nie przyznał się do zarzutów, ale złożył szczegółowe wyjaśnienia. Skiba dodał, że sprawa została podjęta na nowo, w celu dalszego jej wyjaśnienia, gdyż wcześniej podjęta decyzja o umorzeniu była przedwczesna.
Wynik analizy dowodów w ostatnich miesiącach doprowadził do decyzji o postawieniu zarzutów. Funkcjonariuszowi grozi kara więzienia do trzech lat za stawiane mu zarzuty.
Źródło/foto: Interia