Kamil L., popularny w internecie jako „Budda”, oraz dziewięć innych osób usłyszało wczoraj zarzuty dotyczące wyłudzania podatku od towarów i usług oraz organizacji nielegalnych gier hazardowych, w tym internetowych loterii. Prokuratura Krajowa oskarża youtubera i jego współpracowników o kierowanie i uczestnictwo w zorganizowanej grupie przestępczej. „Budda” został zatrzymany w poniedziałek w jednym z warszawskich hoteli.
Zatrzymania i zabezpieczenia
Krajowa Administracja Skarbowa zgłosiła podejrzenie popełnienia przestępstw przez członków tej grupy przestępczej, która miała zajmować się wyłudzaniem podatku oraz organizowaniem nielegalnych gier hazardowych. Zatrzymano 10 osób, w tym youtubera „Buddę”. Przeszukano wiele miejsc, w których zabezpieczono cenne dowody, w tym dokumentację księgową i elektroniczną, jak informowała mł. asp. Justyna Pasieczyńska, rzeczniczka prasowa Krajowej Administracji Skarbowej.
Na kontach bankowych osób związanych z nielegalną działalnością zamrożono ponad 90 milionów złotych. Organy ścigania zajęły również 51 samochodów o wartości szacowanej na ponad 38 milionów złotych, nieruchomości wartą około 30 milionów złotych, a także sztabki złota i gotówkę.
Kim jest „Budda”?
Kamil L. to 26-letni youtuber z Krakowa i przedsiębiorca, który zdobył popularność dzięki swojemu zamiłowaniu do motoryzacji oraz głośnym akcjom charytatywnym. W ubiegłym roku przekazał znaczną sumę pieniędzy na rzecz domu dziecka w Długiem, koło Krosna (woj. podkarpackie). Również jego loterie, w których do wygrania były luksusowe samochody oraz dom w Zakopanem, przyciągały uwagę wielu internautów.
Ostatnia loteria, zakończona niedzielą, oferowała nie tylko luksusowe auta, ale także dom z garażem oraz comiesięczne wynagrodzenie w wysokości 10 tys. zł przez pięć lat. Sam „Budda” zapowiedział, że to ostatnie tego typu losowanie, po którym planuje wycofać się z działalności w internecie.
Więcej informacji na temat tego śledztwa z pewnością wkrótce ujrzy światło dzienne, a sytuacja Kamila L. wzbudza wiele emocji wśród fanów i krytyków.
Źródło/foto: Polsat News