Senat przyjął w środę bez żadnych poprawek tzw. ustawę incydentalną, która przewiduje, że o ważności wyboru prezydenta w 2025 roku orzekać ma 15 najstarszych stażem sędziów Sądu Najwyższego. W ten sposób zmienia się dotychczasowy model, w którym kompetencje te należały do Izby Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych SN. Teraz dokument trafi do prezydenta w celu podpisania.
Wyniki głosowania
Za przyjęciem ustawy głosowało 49 senatorów, przy czym 31 było przeciwnych, a 3 wstrzymało się od głosu. Wcześniej Senat odrzucił wniosek złożony przez senatorów Prawa i Sprawiedliwości o całkowite odrzucenie ustawy.
Czyli co się zmienia?
Głównym celem tzw. ustawy incydentalnej, uchwalonej przez Sejm 24 stycznia, jest unormowanie kwestii dotyczących orzekania o ważności wyborów prezydenckich oraz uzupełniających do Senatu, które odbędą się w 2025 roku. Niezwykle istotne jest to, że decyzje w tej sprawie będą podejmować sędziowie z wieloletnim doświadczeniem, co ma na celu zwiększenie przejrzystości i wiarygodności procesu wyborczego.
Nowa jakość w rozpatrywaniu protestów
W ustawie przewidziano również, że protesty wyborcze oraz odwołania od uchwał Państwowej Komisji Wyborczej będą rozpatrywane przez trzyosobowy skład sędziowski, losowany spośród wymienionych 15 sędziów. Interesujące jest tu zasada pierwszeństwa zasiadania w składzie, gdzie w przypadku sędziów z równym stażem decydować ma ogólny czas służby w roli sędziego.
Kontrowersje wokół Izby Kontroli Nadzwyczajnej
Obecnie sprawy dotyczące ważności wyborów prezydenckich rozstrzyga Izba Kontroli Nadzwyczajnej i Spraw Publicznych. Jej status jest jednak kwestionowany z powodu obecności tzw. neosędziów, wyłonionych przez Krajową Radę Sądownictwa po 2017 roku. To powoduje mętlik w sytuacji prawnej i rodzi liczne wątpliwości, które z pewnością powinny budzić niepokój wszystkich zainteresowanych.
Ustawa incydentalna ma na celu rozwianie tych niepewności, aby kwestia ważności wyboru prezydenta mogła być rozstrzygana w sposób klarowny i jednoznaczny. Czas pokaże, czy te zmiany przyniosą oczekiwane efekty, a może będą one początkiem kolejnych kontrowersji w polskim sądownictwie.