Elon Musk nazwał ostatnie wydarzenia związane z Patrykiem Jakiem „szaleństwem”. A dlaczego? Polityk z PiS w nagraniu informuje o grożącej mu karze więzienia, która wynika z jego decyzji o „polubieniu” spotu, w którym partia ostrzegała przed polityką migracyjną PO. Choć sam Jaki określa to jako „lajkozbrodnię”, sprawa dotyczy poważniejszych oskarżeń związanych z nawoływaniem do nienawiści. Aktualnie sprawa jest w toku, a czterem europosłom połączonym z nią w 2023 roku uchylono immunitety polityczne.
POLITYCZNE ZAGROŻENIA
W rozmowie z Mario Nawfalem Jaki skarżył się, że obecnie staje w obliczu oskarżeń za mówienie o imigracji, twierdząc, że grożą mu trzy lata więzienia za zaledwie kliknięcie „lubię to” pod filmem na platformie X, który ukazuje niewłaściwe zachowania migrantów. „I teraz czeka mnie proces” — zaznaczał, ukazując, jak zaangażowanie w media społecznościowe stało się źródłem realnych problemów prawnych.
REAKCJA ELONA MUSKA
Fragment wywiadu z Justym został podzielony przez australijskiego biznesmena, co wzbudziło dalsze zainteresowanie. Sam Elon Musk, obecny właściciel platformy, wyraził swoje zdumienie: „To szaleństwo. Proces za polubienie postu! Dzięki Bogu, że Ameryka ma pierwszą i drugą poprawkę” — napisał, komentując absurdalność całej sytuacji.
SPRAWIEDLIWOŚĆ CZY POLITYCZNE WYCRZEPANIE?
Warto przypomnieć, że sprawa dotyczy spotu wyborczego PiS sprzed siedmiu lat. Materiał, który może być interpretuowany jako nawoływanie do nienawiści, został skrytykowany przez Rafała Gawła z Ośrodka Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych. Oskarżeni zostali nie tylko twórcy spotu, ale także politycy, w tym Jaki, Beata Kempa, Beata Mazurek oraz Tomasz Poręba.
W listopadzie 2023 roku uchylono immunitety europoselskie wszystkim wymienionym. Jak podał Ośrodek Monitorowania Zachowań Rasistowskich i Ksenofobicznych, warszawski sąd zarejestrował sprawę w czerwcu ubiegłego roku, potwierdzając, że akt oskarżenia ma swoją podstawę prawną.
LUBIENIE, A WOLNOŚĆ SŁOWA
Jaki skomentował decyzję europarlamentu, wypowiadając się w sposób krytyczny: „To nowa kategoria przestępstwa: lajkozbrodnia, którą legitymizuje UE i ekipa Tuska, która za tym głosuje. A przecież wolność słowa jest podobno podstawą — przynajmniej formalnie — wszystkiego, na czym opiera się UE i jej system praworządności.”
Cała sytuacja stawia pod znakiem zapytania granice wolności słowa w kontekście mediów społecznościowych oraz ich wpływ na życie polityków. Czy zamiast przywileju obserwujemy narastającą kontrolę? To pytanie, które wiele osób może sobie zadać w obliczu aktualnych wydarzeń.