Siergiej Andriejew, rosyjski ambasador, stwierdził, że wrak samolotu Tu-154M, który uległ katastrofie w Smoleńsku, nie może opuścić terytorium Rosji. Według niego, wciąż trwają „czynności proceduralne”, które uniemożliwiają jego zwrot do Polski.
Nowe informacje z wywiadu
Andriejew udzielił wywiadu agencji RIA Novosti, która jest znana z prokremlowskiego stanowiska. Fragmenty tej rozmowy zostały opublikowane na oficjalnych stronach rosyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych.
Ambasador odniósł się do bieżącego śledztwa dotyczącego tragicznych wydarzeń z 10 kwietnia 2010 roku, podkreślając, że teoria spiskowa oraz zarzuty o zabójstwo, które głoszono w Polsce, zostały przez polską prokuraturę uznane za bezpodstawne. „W tej kwestii nie ma wątpliwości, że nie można obarczać winą ówczesnego rządu Donalda Tuska ani władz rosyjskich” – powiedział Andriejew.
Wojenne oskarżenia
Mimo tego, polska prokuratura planuje postawić oskarżenia trzem rosyjskim kontrolerom ruchu lotniczego, którzy w dniu katastrofy pełnili służbę na lotnisku w Smoleńsku, zarzucając im „świadome doprowadzenie do katastrofy”. W odpowiedzi na to, rosyjskie śledztwo uważa te insynuacje za bezpodstawne.
Wrak jako materiał dowodowy
Odnawiając temat wraku, Andriejew zapewnił, że stanowisko Rosji w tej sprawie pozostaje niezmienne. „Wrak musi pozostać w dyspozycji rosyjskich organów śledczych do momentu zakończenia wszelkich czynności proceduralnych związanych ze śledztwem” – zaznaczył ambasador.
Krytyka polskich wydatków zbrojeniowych
Andriejew skomentował również wydatki zbrojeniowe Polski, wskazując, że są one w dużej mierze uzasadniane rzekomym zagrożeniem ze strony Rosji. „Nie chcę spekulować na ten temat, ale te wydatki wydają się pozbawione sensu. Nie mamy zamiaru atakować Polski” – dodał dyplomata.
Podkreślił również, że zainicjowanie działań wojennych przeciwko Rosji będzie „prostą drogą do samobójstwa”, podkreślając, że nie ma podstaw do jakichkolwiek obaw o rosyjską agresję.
Usuwanie pomników Armii Czerwonej
W ramach wywiadu, ambasador odniósł się także do kwestii usuwania w Polsce pomników poświęconych Armii Czerwonej, krytykując tę praktykę w kontekście historycznej pamięci.
Nie można jednak zapominać, że w polskim dyskursie politycznym nie pojawiły się jakiekolwiek sugestie dotyczące możliwości ataku ze strony Polski. Słowa Andriejewa wydają się być jedynie próbą dyplomatycznego odwrócenia uwagi od kluczowych kwestii związanych z katastrofą smoleńską oraz współczesnym bezpieczeństwem w regionie.
Źródło/foto: Polsat News