W nadchodzących tygodniach planowane jest otwarcie bazy tarczy rakietowej w Redzikowie, położonej nieopodal Pucka. Jak informował Radosław Sikorski w Radiu Rebeliant, jest to obiekt, którego powstanie zostało ustalone w porozumieniu ze Stanami Zjednoczonymi. Dodał też, że podczas negocjacji wywalczył, aby rakiety mogły także neutralizować rosyjskie pociski zmierzające w stronę Polski.
Przeciwnicy w błędzie
Szef Ministerstwa Spraw Zagranicznych zaznaczył, że krytycy oskarżali rząd o zrujnowanie projektu bazy, tymczasem obiekt jest już gotowy i wkrótce odbędzie się jego oficjalne otwarcie. W konkluzjach lipcowego szczytu NATO w Waszyngtonie potwierdzono, że baza obrony przeciwrakietowej w Redzikowie osiągnęła gotowość operacyjną. Jest ona częścią amerykańskiego programu European Phased Adaptive Approach (EPAA), który wzmacnia zintegrowany system obrony powietrznej i przeciwrakietowej NATO. Podczas tego samego szczytu Jens Stoltenberg, ówczesny sekretarz generalny NATO, ogłosił, że baza w Redzikowie jest gotowa do rozpoczęcia swojej misji.
Co to oznacza dla Polski?
Otwarcie bazy w Redzikowie ma nie tylko strategiczne znaczenie, ale również symboliczne. W obliczu narastających napięć w regionie i zagrażającej sytuacji międzynarodowej, taka inwestycja może przyczynić się do zwiększenia bezpieczeństwa Polski i innych krajów NATO, które obawiają się działań ze strony Rosji. Czy jednak rzeczywiście taka infrastruktura uczyni nas bezpieczniejszymi, czy może sprowadzi na nas tylko większe zagrożenie? Czas pokaże.
Źródło/foto: Onet.pl PAP/Marcin Obara