Rosyjski zbiornikowiec Khatanga, od lat uwięziony w porcie w Gdyni, zostanie w końcu usunięty. Informację tę potwierdził wiceminister infrastruktury Arkadiusz Marchewka w rozmowie z Interią. Statek, który wcześniej służył do przewozu ropy, znalazł się pod obserwacją polskich służb po doniesieniach medialnych, które określiły go jako potencjalne zagrożenie chemiczne. – To jednostka, która stanowi zagrożenie dla bezpieczeństwa portu – zaznaczył Marchewka. Khatanga stoi w Gdyni już od ośmiu lat.
Zatrzymanie jednostki miało miejsce w październiku 2017 roku, kiedy to nie przeszła rutynowej kontroli. Choć pierwotnie planowano remont, sytuacja zmieniła się po ogłoszeniu upadłości przez firmę Murmansk Shipping Company w 2020 roku. Od tego czasu statek przestał być monitorowany przez właścicieli.
Decyzja o usunięciu Khatangi
Po serii niepokojących incydentów oraz zainteresowaniu ze strony mediów, sprawą Khatangi zajęły się Służba Kontrwywiadu Wojskowego i Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Po długim okresie postanowiono o usunięciu statku z gdyńskiego portu, a pierwsze informacje na ten temat przekazało Radio Zet.
– Urząd Morski wydał polecenie Portowi Gdynia o niezwłocznym usunięciu statku, w terminie nieprzekraczającym trzech miesięcy – wyjaśnił wiceminister. Podkreślił, że decydującymi argumentami były dwa główne czynniki. Po pierwsze, Khatanga zagraża bezpieczeństwu portu, gdyż nie ma na niej załogi, jest niezdolna do żeglugi i niekontrolowana. Po drugie, znajduje się w porcie bez zgody administracji morskiej.
Poszukiwania rozwiązania
Marchewka dodał, że konieczne będzie odnalezienie brokera, który zorganizuje transport statku do miejsca, gdzie zostanie zutylizowany. – Khatanga to olbrzymia konstrukcja ważąca 15 tysięcy ton, porównywalna z blokiem mieszkalnym – wskazał.
W minionym tygodniu sprawa Khatangi była omawiana przez sejmową Komisję do Spraw Służb Specjalnych. Polskie służby prowadziły dochodzenie dotyczące incydentów, które miały miejsce na statku w okresie zimowym. Khatanga zerwała się z cum w grudniu 2024 i styczniu, co wymagało interwencji holowników.
Jak informowało Radio Zet, Urząd Morski wcześniej wyrażał obawy dotyczące zabezpieczenia jednostki. Wskazano na ryzyko pożaru spowodowane nagromadzeniem wybuchowych gazów, które mogą się tam gromadzić wskutek braku działania systemów odgazowujących.
Na początku rosyjscy przedstawiciele sporadycznie pojawiali się w porcie, by nadzorować stan statku, ale po deportacji ostatniego z nich kontakt całkowicie ustąpił. Pozostaje pytanie, czy na Khatandze nie znajdują się dodatkowe urządzenia wywiadowcze.
Źródło/foto: Interia