Paulina Hennig-Kloska, szefowa Ministerstwa Klimatu i Środowiska, odnosi się do niedawnych medialnych doniesień, które sugerowały, iż oczekiwała od PKP specjalnego miejsca do czekania na pociąg oraz osobnej toalety. W odpowiedzi na te informacje, Hennig-Kloska podkreśliła, że „pogoń za newsem minęła się z rzeczywistością”, przypisując odpowiedzialność za całe zamieszanie nadgorliwemu pracownikowi ministerstwa, który wysłał zapytanie do kolejarzy, nie informując jej o tym.
Context Medialny
O sprawie jako pierwsze poinformowało Radio Zet, które ujawniło, że pracownica ministerstwa wystąpiła do oddziału PKP S.A. w Gdańsku z prośbą o „możliwość zapewnienia miejsca”, w którym minister mogłaby oczekiwać na pociąg 7 lutego 2025 roku. Data ta pokrywa się z planowanym w stolicy Pomorza spotkaniem Kolegium Komisarzy Unii Europejskiej.
Reakcja Ministerstwa
Hennig-Kloska, komentując te doniesienia, zaznaczyła, że nie prosiła o salonik VIP ani toaletę, a jedynie o przestrzeń do oczekiwania na pociąg. Na platformie X stwierdziła: „Poprosiłam o dostęp do e-maila, który nadgorliwy urzędnik wysłał do PKP bez mojej wiedzy. Chciałam, żeby więcej nie podejmowano takich pytań”. Minister wskazała, że w swojej służbie dla państwa odbyła „tysiące kilometrów pociągiem”, głównie korzystając z pociągów na trasie Gniezno-Września-Warszawa.
Rzeczywistość a Fake News
Rzecznik resortu, Marek Pogorzelski, również odniósł się do zarzutów, określając je mianem „fake newsów”. Podkreślił, że minister nie korzysta z saloników VIP i że wiadomość do PKP została wysłana bez jej zgody. „W e-mailu nie prośba o salonik i toaletę, a jedynie o 'zapewnienie miejsca’ do oczekiwania” – dodał.
Radio Zet doniosło, że jednym z wymogów Ministerstwa Klimatu i Środowiska miała być osobna toaleta oraz proponowana przestrzeń zarezerwowana dla menedżerów gdańskiego dworca. Po interwencji rzecznika PKP S.A., Michała Stilgera, resort potwierdził, że doszło do „nieporozumienia” i „pomyłki” ze strony jednego z pracowników ministerstwa.
Źródło/foto: Interia